Marko Brkić: Maksymalnie skoncentrowani

W pierwszej kolejce sezonu 2008/2009 drużyna Anwilu Włocławek uległa w Kołobrzegu miejscowej Kotwicy dwoma punktami, 94:96. Jednym z nielicznych koszykarzy włocławian, którzy pozostawali po sobie wówczas pozytywne wrażenie, był Marko Brkić. Serbski skrzydłowy koncentruję się obecnie na rewanżowym pojedynku z nadmorską drużyną.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Serbski skrzydłowy Anwilu Włocławek, Marko Brkić jest jednym z jaśniejszych punktów ekipy prowadzonej przez Igora Griszczuka. Koszykarz notował w dotychczasowych spotkaniach 12,3 punktu oraz 5,4 zbiórki. Brkić doskonale pamięta spotkanie z Kołobrzegu w pierwszej kolejce sezonu zasadniczego. - Niestety tamten mecz zachował się w mojej pamięci. Nie pamiętam dokładnie wyniku, ale wiem, że straciliśmy aż 96 punktów. Ta porażka boli do tej pory - mówi zawodnik w przededniu meczu z kołobrzeskim zespołem specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

26-letni silny skrzydłowy podkreśla, że gdyby gracze Anwilu zagrali wówczas na swoim normalnym poziomie, końcowy rezultat mógłby być zupełnie inny. - Te 96 punktów straconych w dalszym ciągu śni mi się po nocach. Gdybyśmy wtedy bronili tak jak do tego przywykliśmy, czyli nie pozwolilibyśmy im na rzucenie więcej niż 60-70 punktów, byłoby kompletnie inaczej. Na szczęście teraz jest okazja rewanżu - stwierdza Brkić, który zaznacza jednak, że niedzielne spotkanie w Hali Mistrzów do łatwych nie będzie należeć. By je wygrać, koszykarze Anwilu nie będą mogli pozwolić sobie ani na chwilę dekoncentracji. - Oni są naprawdę groźni. Dlatego też mecz ten nie będzie z serii tych, które wygrają się same. Będziemy musieli wyjść na parkiet maksymalnie skoncentrowani. Na szczęście mieliśmy sporo czasu na przygotowanie się do tego pojedynku. Na naszą korzyść przemawiają również kibice, którzy na pewno pomogą nam w niedzielę. Kotwica jest bowiem ekipą prezentującą się zdecydowanie słabiej na wyjazdach.

Koszykarz Anwilu mimo, iż co mecz zdobywa sporą ilość punktów, nie stroni również od twardej gry pod koszem w obronie. Razem ze swoim rodakiem Oliverem Steviciem stanowią bardzo zgrany i świetnie uzupełniający się duet. W poprzednim meczu dwójka ta na tyle ograniczyła poczynania Amerykanina Grady’ego Reynoldsa, że ten zdobył tylko 3 punkty w drugiej połowie (11 w całym meczu). W dobrej defensywie indywidualnej oraz zespołowej zawodnik widzi klucz do sukcesu w najbliższym pojedynku. - Jeśli zagramy tak dobrze w obronie jak w ostatnich dwóch meczach i stracimy nie więcej niż 60-70 oczek, wtedy wszystko będzie dobrze. Tak jak już wspominałem, pierwsze spotkanie przegraliśmy bo daliśmy sobie rzucić zdecydowanie zbyt dużą ilość punktów. Bardzo ważne, byśmy w razie jakichś problemów, pomagali sobie w obronie - wyjaśnia Brkić.

Podopieczny trenera Griszczuka twierdzi ponadto, że obecnie w zespole panuje świetna atmosfera i wszyscy gracze zapomnieli już o kompromitującej przegranej z Atlasem Stalą Ostrów Wielkopolski. Podbudowani dwoma zwycięstwami nad Polpharmą Starogard Gdański oraz Sokołowem Znicz Jarosław, gracze Anwilu chcą przedłużyć dobrą passę. - Dwa wygrane spotkania na pewno nam pomogły. Wiadomo, że jak się wygrywa to w zespole jest wszystko dobrze. My ostatnio mieliśmy sporo zawirowań. Rozstanie z Hendersonem, fatalna gra przeciwko Stali Ostrów. Na szczęście teraz jest dobrze - Serb podkreśla również, że drużyna skonsolidowała się już z nowym rozgrywającym, Brianem Brownem. - To dobry zawodnik, który notabene od kilku lat gra w Europie na niezmiennym, wysokim poziomie. Nie można jednak porównywać Browna do Hendersona, bo to dwaj zupełnie inni gracze. Choć nasz nowy rozgrywający początek miał trudny, w poprzednich dwóch wygranych meczach już miał swój udział - kończy Serb.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×