Damian Kulig w meczu z Polpharmą Starogard Gdański zdobył 13 punktów (5/13 z gry), miał dziewięć zbiórek i był jednym z architektów zwycięstwa PGE Turowa Zgorzelec nad Polpharmą Starogard Gdański. Jessie Sapp, amerykański rozgrywający gospodarzy, który od kilku sezonów przebywa w polskiej lidze, jest pod wrażeniem gry podkoszowego PGE.
[ad=rectangle]
Warto zaznaczyć, że w tym sezonie Kulig notuje przeciętnie 16,3 punktu i 7,9 zbiórki na mecz. - Jestem pod wrażeniem jego gry. Widać, że solidna praca na treningach przynosi korzyści. Bardzo ten fakt mnie cieszy. Uważam, że jest to jeden z najlepszych środkowych w lidze. Na jego grę można z przyjemnością popatrzeć - uważa Sapp.
Kociewskie Diabły przyzwyczaiły swoich kibiców do tego, że grają "szalone mecze". Pod koniec grudnia ubiegłego roku Trefl pokonał Polpharmę 119:115, w czwartkowy wieczór Farmaceuci i mistrzowie Polski zdobyli w sumie 236 oczek! Nie mogło być jednak inaczej, skoro obie ekipy rzucały na blisko 60-procentowej skuteczności, trafiły w sumie aż 30 trójek i miały 48 asyst. - To był najbardziej szalony mecz, w którym brałem udział - przyznaje Amerykanin.
- Zgorzelczanie byli rewelacyjnie dysponowani na dystansie. Trafiali mnóstwo rzutów, które dały im spokojnie prowadzenie w tym meczu. My mogliśmy nieco lepiej zbierać i kontrolować piłkę, ale tego nie zrobiliśmy. Ale nie oszukujmy się, graliśmy z drużyną euroligową, która ma w swoim składzie wielu znakomitych zawodników. Mimo wszystko nie poddaliśmy się. Ale te "trójki" nas zabiły... - zaznacza Sapp.