Dokładnie 9 stycznia koszykarze Trefla Sopot pokonali Wikanę Start Lublin. Od tamtego czasu sopocianie ponieśli sześć porażek z rzędu i sytuacja w zespole nie była najlepsza. Żółto-czarni przełamali się w poniedziałkowym starciu z Anwilem Włocławek. - Przegrywaliśmy i to nas denerwowało, dlatego to zwycięstwo cieszy podwójnie - mówi Michał Michalak, rzucający obrońca Trefla Sopot, który w tym meczu zdobył 14 punktów.
[ad=rectangle]
Ekipa z Trójmiasta pewnie pokonała Rottweilery, który spisały się bardzo słabo i z taką grą będą miały ogromne problemy z wywalczeniem awansu do kolejnej rundy TBL. Różnica klasa widoczna była szczególnie w drugiej kwarcie. Po wyrównanym początku Trefl przeszedł do ofensywy, w której prezentował wiele ciekawych rozwiązań. Do przerwy sopocianie mieli 18 punktów przewagi i mało co wskazywało na to, żeby włocławianie wrócili do gry.
- Myślę, że pierwsza połowa była całkiem dobra w naszym wykonaniu. Była niezła obrona, zatrzymaliśmy rywali na bardzo niskim wyniku. Dawno już tak dobrze nie broniliśmy. W drugiej połowie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie, ale nieco opadliśmy z sił. Najważniejsze, że dociągnęliśmy wynik do samego końca - dodaje Michalak.
Ostrzeżeniem dla sopocian jest ostatnia kwarta, którą przegrali 5:13. - Popełniliśmy sporo strat i ta gra w ataku się nie kleiła, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Lepiej brzydko wygrać, niż pięknie przegrać - zauważa gracz Trefla.
W sobotę o godzinie 18:00 sopocianie na wyjeździe zagrają ze Stelmetem Zielona Góra. Czy pójdą za ciosem? - Głowy zawsze trzeba mieć w górze, nie wolno się załamywać. Trzeba iść do przodu. Miejmy nadzieję, że teraz wejdziemy na dobrą ścieżkę, chociaż czeka nas seria bardzo trudnych spotkań. Jest jednak dobry prognostyk na przyszłość - ocenia Michał Michalak.