Dyspozycja MKS-u niczym sinusoida

Nie po raz pierwszy dąbrowski beniaminek dobrze zaczyna zawody, by w drugiej połowie kompletnie ustępować rywalowi. - Musimy to poprawić przed kolejnymi meczami - nie ma wątpliwości Grzegorz Małecki.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
W pierwszej połowie MKS Dąbrowa Górnicza prowadził wyrównaną walkę z Rosą. Po początkowych dziesięciu minutach wygrywał 27:25. Przez długi fragment drugiej kwarty również dzielnie dotrzymywał kroku gospodarzom. W pewnym momencie złapali oni jednak swój właściwy rytm gry, najpierw doprowadzając do remisu, a później budując przewagę. W trzeciej i czwartej części zdecydowanie ją powiększyli, ostatecznie triumfując 96:78.
- Przyjeżdżając tutaj wiedzieliśmy, że będzie nam się ciężko grało. To bardzo trudny teren. W pierwszej kwarcie wyszliśmy bardzo mocno skoncentrowani, graliśmy zespołowo. Pod koniec drugiej kwarty zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie, zaczęły się problemy - skomentował początkowe fragmenty spotkania Grzegorz Małecki.

Po sobotniej porażce beniaminek zajmuje dwunaste miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi, mając na koncie 29 punktów. Przegrana w Radomiu była jego piętnastą w bieżącym sezonie.

W następnej kolejce MKS podejmie ostatnią w tabeli Polpharmę. Będzie faworytem tego pojedynku, ale co musi poprawić przed tymi zawodami, aby móc prezentować się lepiej niż przeciwko Rosie? - Przede wszystkim musimy grać konsekwentnie. Tego nam brakuje. Zaczynamy mecz fajnie, gramy równo, stosujemy nasze zagrywki, a potem coś się wkrada i czegoś brakuje. Gramy dużą sinusoidę. Musimy to poprawić, aby grać jak równy z równym - odpowiedział zdobywca trzech punktów.

Wojciech Wieczorek: Starczyło nam potencjału i koncentracji na dwie i pół kwarty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×