Wojciech Wieczorek: Wymiana ciosów to nie jest dobry pomysł

- Jedyną naszą szansą było umiejętne zmienianie tempa gry. Pójście na wymianę ciosów to nie jest dobry pomysł - powiedział Wojciech Wieczorek, trener MKSu Dąbrowa Górnicza, po porażce w Zgorzelcu.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
MKS Dąbrowa Górnicza bardzo ambitnie walczył w meczu z PGE Turowem Zgorzelec, ale ostatecznie musiał uznać wyższość mistrza Polski. Beniaminek Tauron Basket Ligi przegrał 81:90, choć jeszcze na pięć minut przed końcem spotkania miał tylko jeden punkt mniej (79:80), niż gospodarze.
- Jedyną naszą szansą, by pokonać PGE Turów, było umiejętne zmienianie tempa gry. Pójście na wymianę ciosów z rywalem o takiej klasie to nigdy nie jest dobry pomysł - powiedział po zakończeniu spotkania trener MKSu, Wojciech Wieczorek, ale realizacja planu szkoleniowca przychodziła z trudem jego graczom.

W pierwszej połowie PGE Turów grał bowiem bardzo skutecznie po obu stronach parkietu. Nie tylko rzucił aż 52 punkty, ale również zmusił dąbrowian do popełnienia 14 strat. Dzięki temu prowadził różnicą 12 oczek i wydawało się, że po zmianie stron nadal będzie kontrolował wydarzenia na parkiecie.

- Zbyt dużo niewymuszonych błędów popełniliśmy w pierwszej połowie, aż 14. Przeciwnik bez żadnych problemów zamieniał nasze straty na łatwe punkty. Na szczęście w przerwie porozmawialiśmy sobie na ten temat i w drugiej połowie udało się poprawić ten element. Zanotowaliśmy tylko dwie strat i to przełożyło się na lepszy wynik - dodał Wieczorek. Jego zawodnicy wygrali trzecią kwartę 29:23 (69:75), a po celnych rzutach wolnych Mylesa McKay'a doprowadzili do wyniku 79:80. Ostatnie minuty jednak lepiej rozegrali goście.

- Trzecia kwarta kosztowała wiele sił moich wiodących zawodników. Było to widoczne w końcówce spotkania, kiedy straciliśmy skuteczność za trzy punkty i ponadto, w mojej ocenie, podejmowaliśmy zbyt pochopne decyzje odnośnie tych rzutów - komentował trener MKSu i miał dużo racji. W ostatnich pięciu minutach dąbrowianie aż sześciokrotnie rzucali z dystansu, ale nie trafili żadnej próby. Za dwa próbowali tylko cztery razy, trafiając jeden rzut.

- Zdecydowanie brakowało nam gry jeden na jednego. PGE Turów miał na swoim koncie cztery faule, mogliśmy to wykorzystać. Niestety, końcówkę gospodarze zagrali w pełni kontrolując wydarzenia na parkiecie. Gdyby udało utrzymać się kontakt do samego końca, mogłoby być różnie, ale niestety się nie udało - zakończył Wieczorek.

Miodrag Rajković: Problemy z polską rotacją

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×