Hrvoje Kovacević: Jesteśmy w bardzo trudnym położeniu

Anwil Włocławek przegrał z Wikaną Start Lublin u siebie. - Jesteśmy w bardzo trudnym położeniu i mamy tego świadomość - powiedział Hrvoje Kovacević, chorwacki obrońca ekipy Rottweilerów.

Hrvoje Kovacević po raz pierwszy zagrał skuteczny mecz, odkąd przybył do Włocławka. Chorwacki rzucający rzucił 12 punktów (5/9 z gry) w starciu z Wikaną Start Lublin, ale po zakończeniu spotkania nie mógł być zadowolony. Jego drużyna uległa w sobotnim pojedynku 85:89.
[ad=rectangle]
- Nasi rywale rzucili dzisiaj w pierwszej połowie aż 51 punktów w naszej własnej hali. To nie jest normalne. W drugiej połowie wróciliśmy do gry i wyrównaliśmy nawet losy spotkania, ale ostatecznie przegraliśmy. Powiem tak: zamiast iść w górę, sami sobie utrudniamy sytuację - powiedział Chorwat po ostatniej syrenie.

Przegrana nie oznacza automatycznie, że Anwil Włocławek nie zagra w play-off, ale szanse na końcowy sukces zmalały niemalże do zera. Rottweilery mają punkt straty do Trefla Sopot oraz Polfarmexu Kutno i o ile w przypadku beniaminka to czeka ich jeszcze mecz bezpośredni, o tyle w przypadku Trefla włocławianie mają groszy bilans bezpośredni ze względu na dwie porażki w sezonie.

[i]

- Jesteśmy w bardzo trudnym położeniu i mamy tego świadomość. Mecz z Wikaną Start pokazał dobitnie, że nasza sytuacja jest bardzo ciężka. Nie tak dawno pokonaliśmy mistrza Polski, a teraz przegraliśmy z beniaminkiem i sami skomplikowaliśmy sobie sytuację. Kilka zespołów walczy o ostatnie miejsce premiowane udziałem w play-off, w tym my, choć nasze szanse zmalały bardzo mocno - [/i]stwierdził Kovacević.

Pomimo porażki, 11. miejsca w tabeli, trudnego kalendarza (do rozegrania mecze m.in. z Energą Czarnymi, AZS, Śląskiem i Polfarmexem), chorwacki rzucający nie traci jednak wiary.

- Przed nami jeszcze sześć spotkań i wierzę, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Wygraliśmy z mistrzem Polski, więc umiemy grać w koszykówkę. Trzeba to pokazać w kolejnych meczach i wierzyć do ostatniego meczu - zakończył zawodnik.

Komentarze (0)