Najpierw trener Predrag Krunić motywował, a im bliżej było końca meczu tym coraz częściej i głośniej krzyczał na swoich graczy. Efektu jednak żadnego nie osiągnął. Jego zawodnicy przegrali po raz dziesiąty pod wodzą bośniackiego szkoleniowca i po raz czternasty w sezonie.
[ad=rectangle]
- Gratulacje dla zespołu z Lublina, który zagrał lepiej od nas. Zwłaszcza w pierwszej połowie mieliśmy wiele problemów z grą rywali, a konkretnie w pierwszej kwarcie - wówczas nie mogliśmy złapać swojego rytmu - powiedział trener Anwilu, dodając. - Mimo to, włożyliśmy wiele energii w to spotkanie i w pewnym momencie udało nam się nawet doprowadzić do remisu. Szkoda, że błędne decyzje w końcówce spotkania uniemożliwiły nam odniesienie zwycięstwa.
Gdy w 32. minucie spotkania Konrad Wysocki trafił dwa rzuty wolne, gospodarze wyrównali losy meczu (73:73), choć kilka minut wcześniej przegrywali już 40:57. Tym fragmentem spotkania włocławianie pokazali zatem, że gdyby zagrali na pełnej mobilizacji przez całe zawody, wynik mógłby być zgoła inny. Tezę tę potwierdził również szkoleniowiec zespołu.
[i]
- W meczu tego typu, gdy rywal gra na wielkiej pewności siebie, na luzie, a do tego gra bardzo efektywnie, potrzeba wszystkiego na wysokim poziomie: 40 minut dobrej defensywy, skutecznego ataku, wysokiej koncentracji i dużego zaangażowania. Bez tego mamy to, co mamy, czyli zwycięstwo przeciwnika -[/i] stwierdził Krunić.
Wygrywając w Hali Mistrzów, Anwil Włocławek miał pokazać, że pomimo wcześniejszej deklasacji w Zielonej Górze, Rottweilery nadal walczą o play-off. I choć porażka - biorąc pod uwagę matematykę i kalendarz - nie przekreśliła jeszcze szans włocławian na najlepszą ósemkę, wątpliwości nikt już nie ma żadnych. Może poza trenerem, który nadal wierzy w swój zespół.
- Nie możesz czuć się dobrze po takim meczu. Porażka boli, każda, a zwłaszcza we własnej hali. Dodatkowo, to było dla nas bardzo istotne spotkanie. W drugiej połowie zrobiliśmy naprawdę wiele, żeby odwrócić losy spotkania i wygrać ten mecz mimo wszystko. Niestety, bez efektu. Mimo porażki nadal walczymy o każde kolejne zwycięstwo. Zostało jeszcze sześć meczów, będziemy chcieli wygrać jak najwięcej - zakończył Krunić.