Zielonogórzanie do przerwy mieli nad Jeziorem Tarnobrzeg siedem punktów różnicy. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka szybko odrobili jednak straty i wyszli nawet na prowadzenie. Na niecałe pięć minut do końcowego gwizdka tarnobrzeżanie prowadzili w Winnym Grodzie 63:57. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie była dobra. Mogliśmy lepiej kontrolować nasze poczynania na boisku i zbudować większą przewagę. To wszystko zaczyna się od obrony, a ona nie była dobra i musimy to poprawić. W ataku mieliśmy wiele pozycji, z których nie trafialiśmy i Jezioro cały czas było w grze, a nawet wyszło na prowadzenie. Na szczęście dobrze, że w ostatnich pięciu minutach się ogarnęliśmy i dowieźliśmy zwycięstwo - podsumował Przemysław Zamojski.
[ad=rectangle]
Zespół Saso Filipovskiego z konfrontacji z Jeziorem z pewnością wyciągnie odpowiednie wnioski. Zdaniem Łukasza Koszarka, najważniejsze jest kolejne ligowe zwycięstwo. - Dobrze, że przetrwaliśmy. Szczerze mówiąc nie był to nasz najlepszy mecz i to trzeba jasno przyznać. Cieszyć może tylko to, że wygraliśmy. Nasza gra była trochę niebezpieczna, bo to zwycięstwo było trochę wyszarpane. Niemniej jednak najważniejsze spotkania dopiero przed nami i będzie można nas oceniać za to, co wykonamy w play-off - skomentował kapitan Stelmetu Zielona Góra.