Spotkanie Trefla Sopot z Polfarmexem Kutno było zapowiadane jako bitwa o play-offy. Podopieczni Jarosława Krysiewicza do tego starcia przystępowali z Kamilem Łączyńskim i Bartłomiejem Wołoszynem. Ekipy stworzyły świetne zawody, które mogły się podobać zgromadzonej publiczności. W trzeciej kwarcie goście zbudowali kilkupunktowe prowadzenie, wpędzając sopocian w duże kłopoty.
Gospodarze za sprawą Eimantasa Bendziusa i Michała Michalaka odrobili część strat. Goście nagle stanęli, zaczęli popełniać proste straty a Trefl poszedł za ciosem i wyszedł na prowadzenie 77:76, którego nie oddał do samego końca.
[ad=rectangle]
- Przez trzy kwarty graliśmy dokładnie to, co trener nam rozrysował. Konsekwentnie realizowaliśmy naszą taktykę. W czwartej kwarcie daliśmy sobie narzucić ich styl gry. Trefl chciał grać szybciej, to my jeszcze szybciej, oni oddawali rzut za trzy, to my tym samym odpowiadaliśmy - zaznacza Wołoszyn, który w tym meczu był świetnie dysponowany. Zawodnik zdobył 17 punktów (2/2 za dwa, 4/8 za trzy).
Sopocianie do tego spotkania przystępowali bez Pawła Leończyka. - Brak Leończyka był dużą stratą dla Trefla, ale czasami jest tak, że zawodnicy z drugiego planu się uruchamiają i grają niesamowite zawody. Tak też było i tym razem - uważa Wołoszyn.
Sopocianie odskoczyli Polfarmexowi na jeden punkt przewagi w tabeli, ale w Kutnie wierzą jeszcze w awans do play-offów. Beniaminka czekają jednak w najbliższym czasie trudne spotkania - u siebie ze Stelmetem Zielona Góra i na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk.
- Przed meczem mówiłem w wywiadach, że jeśli wygramy z Treflem Sopot, to na 50 procent będziemy w play-offach, a z kolei przegramy, to na 75 - nie znajdziemy się w tej strefie. Niestety teraz już nie wszystko od nas zależy. Mamy przed sobą mecze, które możemy spokojnie wygrać, ale Trefl z pewnością łatwo play-offów nie odpuści. Wszyscy mamy ten sam cel - przyznaje gracz Polfarmexu.