Derby pomiędzy Śląskiem Wrocław a PGE Turowem Zgorzelec będą jeszcze długo wspominane. Dwa punkty co prawda zostały w stolicy Dolnego Śląska, ale o wygranej WKS-u zadecydowała akcja Jakuba Dłoniaka. Co miał do powiedzenia po ważnym zwycięstwie bohater Śląska?
[ad=rectangle]
- Trzeba sobie powiedzieć, że ze względu na postawę w pierwszej połowie to nie był nasz najlepszy mecz. Mieliśmy lepiej bronić i zatrzymywać ich kontry. Turów dużo rzucał i agresywnie szedł na zbiórkę i to spowodowało, że odjechali nam na 14 punktów - bez ogródek przyznał Dłoniak. To właśnie w pierwszej połowie Śląska dał sobie rzucić aż 57 "oczek" i wydawało się, że Turów kontroluje mecz.
- Druga połowa to już znacznie lepsza gra w naszym wykonaniu. Nie pozwoliliśmy rywalom już tak łatwo wchodzić pod kosz - duża w tym zasługa "Wiśni", który świetnie pilnował Collinsa. Lepiej biegaliśmy do ataku i mieliśmy więcej otwartych pozycji, co zamienialiśmy na punkty - wyjaśnił obrońca WKS-u, który w niedzielnym starciu zdobył 13 punktów, trafiając 4 z 11 rzutów z gry.
- W drugie połowie nasza gra wyglądała tak jak powinna wyglądać przez cały mecz. Byliśmy bardzo zmotywowani i mogę powiedzieć, że to była najlepsza druga połowa w naszym wykonaniu w tym sezonie - dodał Dłoniak.
O tym, że dwa punkty zostały we Wrocławiu zadecydowała ostatnia akcja, którą jak wyjaśnia obrońca WKS-u miał kończyć Aleksandar Mladenović. - Jeśli chodzi o ostatnią akcję to miał ją kończyć "Aca" Mladenović. Denis miał wyjść do piłki i podać ją pod kosza żeby "Aca" zagrał jeden na jeden i skończył tym swoim haczykiem. Nie udało się, a że na mnie nie było zasłony to wybiegłem, dostałem piłkę i trafiłem - zakończył Jakub Dłoniak.