Koszykarze z Krosna w pierwszej rundzie play-off nie zawiedli swoich kibiców. Zawodnicy Miasta Szkła w trzech meczach wyeliminowali Znicz Pruszków, który był jednak wymagającym rywalem dla krośnian. - Zgadza się, pomimo iż cała seria nie była bardzo ciężka, to każde z tych spotkań nie było spacerkiem. Drużyna z Pruszkowa grała kombinowaną obronę i starała się ograniczyć nasze największe atuty. Myślę, że napsuli nam sporo krwi - tłumaczy dla portalu SportoweFakty.pl Jakub Dłuski.
[ad=rectangle]
Bardzo dobre w wykonaniu podopiecznych Michała Barana było trzecie spotkanie w Pruszkowie. Nie do zatrzymania był wówczas Adam Parzych, który zagrał jeden z lepszych meczów w tym sezonie.
- Wydaje mi się, że naszym największym atutem jest dziesięciu równych graczy. Mamy jako drużyna taki komfort, że któryś z zawodników może mieć słabszy dzień i wtedy ktoś inny wejdzie i zagra lepiej. Rywale z Pruszkowa nie mieli tego przywileju i to mogło być decydujące. Co do Adama to zagrał wielki mecz, od dłuższego czasu widać u niego świetną formę. W trzecim meczu to właśnie on poprowadził nasz zespół do zwycięstwa - dodaje były środkowy Polfarmexu Kutno.
W półfinale I ligi team z Krosna czeka derbowa rywalizacja z Sokołem. W rundzie zasadniczej oba spotkania były bardzo wyrównane. Jakich meczów spodziewa się teraz Kuba Dłuski? - Dokładnie takich samych! - mówi z całą stanowczością podkoszowy. - Znam kilku chłopaków z Sokoła Łańcut i wiem, że tanio skóry nie sprzedadzą, zapowiada się ciekawa seria... - dodaje Dłuski.
Przewaga parkietu jest po stronie koszykarzy Dariusza Kaszowskiego, którzy dwa pierwsze mecze zagrają przed własną publicznością. Czy własny parkiet może być atutem Sokoła? - Ciężko stwierdzić czy to ma jakieś znaczenie, nie wiem dlaczego ale mnie np gra się lepiej na wyjazdach (śmiech). Wydaje mi się, że ważniejsze jest nasze podejście mentalne do tych spotkań oraz serce zostawione na boisku - kończy Jakub Dłuski.