Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - rozmowa z Jakubem Zalewskim, rzucającym Rosy Radom

Rzucający Rosy przyznaje, iż porażka w Słupsku mocno skomplikowała sytuację drużyny przed rozpoczęciem fazy play-off. - Jednak może to i lepiej, że atakujemy z niższej pozycji - zaznacza.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Piotr Dobrowolski: W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Jezioro niespodziewanie bardzo mocno wam się postawiło.

Jakub Zalewski: Mecz nie układał się po naszej myśli. Może za mało koncentracji włożyliśmy w te zawody na samym ich początku, co Jezioro wykorzystało, więc później musieliśmy zebrać się w sobie i wziąć się za odrabianie strat. Ostatecznie skończyło się dobrze.

Kluczowe okazały się ostatnie minuty.

-Zadecydowała czwarta kwarta. Postawiliśmy się w niej mocno w obronie, pozwoliliśmy rywalom zdobyć tylko pięć punktów [Rosa wygrała tę część 17:5-przyp. red.]. Trzeba zwrócić uwagę, że mieliśmy bardzo słabą skuteczność zarówno "za dwa", jak i "za trzy". Sześćdziesiąt procent z wolnych też dumy nie przynosi.
Chyba nie przewidywaliście takiego obrotu spraw?

- Niespodziewanie nie był to dla nas łatwy mecz. Chyba wydawało nam się, że mniejszym nakładem sił wygramy to spotkanie. Jezioro nam jednak na to nie pozwoliło, więc musieliśmy bardzo mocno się postarać, aby pokonać tego rywala. Zresztą w kilku wcześniejszych meczach ten zespół pokazał, że potrafi grać, bo wygrywał z dużo silniejszymi rywalami. Trochę za mało skoncentrowani podeszliśmy do tego meczu.

Z drugiej jednak strony słyszałem opinie, że tak właśnie to spotkanie miało wyglądać. Jest w tym trochę prawdy?

- Różne były opinie na ten temat, ale ja nie będę zdradzał szczegółów, jak to rzeczywiście miało wyglądać (śmiech).

Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałeś okazję dłużej przebywać na parkiecie.

- Czułem się dobrze, byłem też głodny gry, bo ostatnie dwa mecze przesiedziałem na ławce rezerwowych. Chciałem dobrze zaprezentować się przed radomską publicznością, bo dawno nie miałem ku temu okazji.

Zdobyłeś 8 punktów w trakcie nieco ponad 17 minut, miałeś również 2 asysty i 4 przechwyty. Jak ocenisz swój występ?

- Pograłem dłużej pierwszy raz od jakiegoś czasu. Jestem zadowolony ze swojego występu, myślę, że było naprawdę dobrze. Mogły wpaść jeszcze ze dwa rzuty, wtedy byłoby super. Oprócz punktów pomogłem też w obronie, dołożyłem asysty i przechwyty, więc oceniam ten występ na plus.

Porażką w Słupsku mocno skomplikowaliście sobie sytuację przed rozpoczęciem fazy play-off.

- Ten mecz zaważył, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przegraliśmy też ze swojej winy, ale nie ma co tego rozpamiętywać. Oczywiście, że ta porażka skomplikowała sytuację, bo w przypadku zwycięstwa najprawdopodobniej mielibyśmy wyższe miejsce i przewagę parkietu przed play-offami. No cóż... Jest tak jak jest. Mimo lepszego bilansu małych punktów, mamy gorszy bilans w bezpośredniej tabelce zainteresowanych drużyn, wobec czego wylądowaliśmy na szóstym miejscu.

Pomimo zdecydowanie większej liczby zwycięstw niż przed rokiem - 21 przy 12 z poprzedniego sezonu - skończyliście rundę zasadniczą na tej samej pozycji.

- To jest mały paradoks tego wszystkiego (uśmiech). Myślę, że tę rundę trzeba ocenić zdecydowanie na plus. Tylko te dwie "wpadki" spowodowały to, że zabrakło nam trochę do tego trzeciego miejsca. W tamtym sezonie po rundzie "szóstek" przegraliśmy 16 spotkań i tyle samo wygraliśmy, w bieżących rozgrywkach tych zwycięstw było już 21.
Zalewski i koledzy po raz kolejny mogli unieść ręce w geście triumfu Zalewski i koledzy po raz kolejny mogli unieść ręce w geście triumfu
Co chciecie osiągnąć w dwóch wyjazdowych pojedynkach z AZS-em Koszalin, rozpoczynających ćwierćfinałową rywalizację?

- Musimy się skupić na AZS-ie i starać się wygrać co najmniej jeden mecz na wyjeździe, wtedy będzie nam dużo łatwiej. Jak pokazała zeszłoroczna rywalizacja z Anwilem - pomimo porażek w dwóch pierwszych pojedynkach, trzy kolejne wygraliśmy. Z optymizmem podchodzimy więc do tej rywalizacji i zrobimy wszystko, aby ją wygrać.

W bieżącym sezonie Akademików jeszcze nie pokonaliście.

- Pomimo że przegraliśmy te dwa mecze w sezonie zasadniczym, to byliśmy blisko zwycięstw, zwłaszcza u siebie. Tam toczyliśmy wyrównaną rywalizację, więc nie stoimy na przegranej pozycji i może nawet lepiej, że atakujemy z niższego miejsca, a nie będąc pod presją i będąc faworytem.

Czy w ostatnim czasie trenowaliście mocniej na siłowni pod kątem fazy play-off?

- Nie ma czasu na takie rzeczy. Co mieliśmy zrobić do play-offów, to zrobiliśmy. Teraz pozostaje tylko przygotowanie taktyczne oraz gra. Wszystkie siły rzucimy teraz na tę rywalizację z Koszalinem, bo to na pewno będzie twarda walka.

Rosa zagrała bez Jeszke i Mirkovicia, ale wrócili już do treningów

Na co stać Rosę w Koszalinie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×