Koszykarze Trefla Sopot nie mieli większych szans w pierwszym meczu ćwierćfinału play-off. Ósmy zespół sezonu zasadniczego przegrał mecz z PGE Turowem Zgorzelec w praktycznie w każdym elemencie: w zakresie skuteczności z gry (47 do 58 procent), efektywności na tablicach (29:37 w zbiórkach) oraz zespołowości (18 do 22 asyst), co ostatecznie dało porażkę 78:101.
[ad=rectangle]
- Co mogę powiedzieć bo takim spotkaniu... Byliśmy po prostu tylko tłem dla gospodarzy i mieliśmy problemy na każdym etapie gry. PGE Turów zdominował nas całkowicie - stwierdził Mariusz Niedbalski, trener Trefla.
Szkoleniowiec sopocian stwierdził w niedawnym wywiadzie, że przychodząc do Trefla, miał tylko jeden cel: wejść do ósemki. W momencie, w którym go zrealizował, zaczął koncentrować się na kolejnym założeniu: by jego zespół napsuł jak najwięcej krwi PGE Turowowi Zgorzelec.
W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym z przedmeczowych założeń nic jednak nie wyszło. Zgorzelczanie całkowicie zdominowali mecz. Byli skuteczni od samego początku, dobrze wykorzystywali błędy sopocian (11 strat koszykarzy Niedbalskiego) i z akcji na akcję powiększali przewagę. Nie nasycili się nawet wówczas, gdy do przerwy przegrywali różnicą 17 oczek (57:40) i ostatecznie uzyskali trzycyfrowy wynik.
PGE Turów był lepszy nawet pomimo faktu, że trener Niedbalski dał szansę wszystkim swoim zawodnikom (poza Pawłem Dzierżakiem, który otrzymał trzy minuty, każdy spędził na parkiecie przynajmniej 12 minut). W ten sposób trenera Trefla chciał zachować jak największą intensywność gry.
- Zastosowałem szeroką rotację, żeby nasza gra unikała przestojów, ale niestety mentalnie nie wszyscy moi zawodnicy byli gotowi aby podjąć dziś to wyzwanie. I to jest najważniejsza rzecz przed drugim spotkaniem. Musimy zagrać zupełnie inaczej jeżeli chcemy myśleć o jakiejkolwiek walce z Turowem w Zgorzelcu - powiedział Niedbalski.