W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym Stelmet Zielona Góra pokonał Asseco Gdynia 79:72. Biało-Zieloni jeszcze lepiej spisali się w drugim pojedynku, kiedy to rzucili 80 punktów przy 59 oczkach rywala. W obu meczach zielonogórzanie oddawali sporo celnych rzutów zza łuku. Wolne pozycje wykorzystywali Aaron Cel, Quinton Hosley czy Przemysław Zamojski. - To wychodzi z gry. Mamy zawodników, którzy nie przez przypadek trafiają zza łuku. To przygotowane pozycje, wynikają one z naszych zagrywek. Asseco bardzo mocno zacieśnia pole trzech sekund, są otwarte pozycje na obwodzie - przyznał Adam Hrycaniuk.
[ad=rectangle]
Sposobem drużyny Saso Filipovskiego na Asseco było ograniczenie liderów. W niedzielnym spotkaniu Ovidijus Galdikas nie zdobył choćby jednego punktu. - Asseco próbuje nas zacieśnić w polu trzech sekund, podwaja wszystkie piłki na low-post. My też mamy na nich taktykę i chcemy uniemożliwić ogromnemu Galdikasowi stanie pod koszem i dorzucanie piłek, bo w tym jest naprawdę dobry. Trzeba go jak najbardziej wypychać z pola trzech sekund i to się chyba udaje - dodał środkowy aktualnych wicemistrzów Polski.
Trzeci mecz ćwierćfinałowej serii zaplanowano na środę. Tym razem drużyny zagrają w domowej hali Asseco. - Jedziemy do Gdyni z wynikiem 0:0. Nasz plan jest taki, aby spróbować wygrać pierwszy mecz. Nie możemy dać się uśpić, rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw, jak na razie 2:0 daje nam jakąś przewagę, ale nie jesteśmy jeszcze pewni awansu do kolejnej rundy - skomentował "Bestia".