Po dwóch meczach ćwierćfinałowych w Koszalinie radomianie prowadzą dość niespodziewanie już 2:0 i są o krok od wyeliminowania Akademików. Nie ma co ukrywać, że porażka na tym etapie sezonu byłaby dla działaczy AZS-u wielką tragedią. Dlaczego Akademicy grają tak słabo i kompletnie odstają od ekipy z Radomia?
- Przegraliśmy, bo nasz przeciwnik ma trzy razy więcej energii i grał ze zdecydowanie większą intensywnością. Dodatkowo radomianie postawili mocniejszą defensywę. Dominowali w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła, w grze na jeden, na dodatek mieliśmy wielkie problemy z minięciem, czy oddaniem celnego rzutu - zaznacza Kostas Flevarakis, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.
[ad=rectangle]
Grecki trener porównuje swój zespół do samochodu, który nie może jechać, bo nie paliwa w swoim zbiorniku. Trudno nie zgodzić się z takim stwierdzeniem, ponieważ na palcach jednej ręki można wskazać zawodników, którzy dali z siebie wszystko w tych dwóch pierwszych spotkaniach.
- Można powiedzieć, że jesteśmy samochodem, który jest bez paliwa, z kolei Rosa ma zatankowane auto do pełna. Jeśli chcemy jeszcze coś osiągnąć, to musimy znaleźć magiczny sposób na zyskanie paliwa, które pomoże nam walczyć. Możemy je znaleźć w naszych umysłach, sercach, głowach. Każdy z nas musi odnaleźć sam to paliwo, aby grać w koszykówkę. Bez tego nie da się grać - ocenia Flavarakis.
AZS bliżej zwycięstwa był w pierwszym spotkaniu, kiedy na kilka sekund przed końcem prowadził jednym punktem, ale trzypunktowy rzut Roberta Witki dał gościom wygraną. - Realia są takie, że mieliśmy spore szanse na wygranie pierwszego spotkania. Jednak to przeciwnik był lepszy. Przez całe życie mówię prawdę i teraz zrobię to samo - rywale byli od nas dużo lepsi - przyznaje Grek.
Czy Akademicy są jeszcze w stanie się podnieść i powalczyć z Rosą? Flevarakis zapewnia, że jego gracze nie poddadzą się. - Nie poddaję się i zrobię wszystko, aby zmienić obecny stan rzeczy. Mam nadzieję, że zawodnicy jeszcze się nie załamali i pokażą swoje lepsze oblicze - mówi grecki szkoleniowiec.