Rywalizacja gdyńsko-zielonogórska mogła się już zakończyć w środę. Wicemistrzowie Polski nie potrafili jednak utrzymać 17-punktowej przewagi, którą mieli pod koniec trzeciej kwarty.
[ad=rectangle]
- Mieliśmy już prawie wygrany mecz, bo prowadziliśmy różnicą 17 punktów, a do końca pozostawało 12 minut. Okazało się jednak, że ta przewaga nie jest wystarczająca, aby cieszyć się z wygranej. Nieco odpuściliśmy, a gospodarze mocno się spięli i wykorzystali nasze rozprężenie - zaznacza Aaron Cel, Francuz z polskim paszportem, który w tym meczu zdobył 12 punktów (4/13 z gry).
Skuteczność była największym problemem Stelmetu w tym spotkaniu. Zielonogórzanie z dystansu mieli 29-procentową skuteczność (12/41). Nie lepiej było za dwa - 10/28. Liderzy Stelmetu nie mogli się wstrzelić w gdyński kosz. Łukasz Koszarek i Russell Robinson - 2/8 z gry, Quinton Hosley - 6/16, a Przemysław Zamojski - 4/13.
- Mieliśmy bardzo słabą skuteczność, ale z drugiej strony w poprzednich meczach mieliśmy rewelacyjny procent z gry. Nie można zawsze trafiać do kosza - śmieje się Cel.
W półfinale na zwycięzcę tej pary czeka już Rosa Radom, która nadspodziewanie łatwo uporała się z AZS-em Koszalin. Czy Stelmet już w piątek zagwarantuje sobie w półfinale?
- Nie oglądamy się na innych Trzeba po prostu przejść do kolejnej rundy. To jest nasz cel. Wypadałoby wygrać i zakończyć tę serię, bo w piątym meczu nigdy nie wiadomo, co się wydarzy - komentuje zawodnik.