W ćwierćfinale Stelmet Zielona Góra, jako jedyny zespół, potrzebował czterech meczów, aby pokonać swojego rywala - Asseco Gdynia. Wszystkie inne drużyny uporały się ze swoim przeciwnikiem w trzech spotkaniach. W półfinale podopieczni Saso Filipovskiego zmierzą się z Rosą Radom, która dość niespodziewanie wyeliminowała AZS Koszalin.
[ad=rectangle]
- To bardzo dobra drużyna. Mnie osobiście nie zaskoczył fakt, że radomianie pokonali AZS Koszalin. Nikt się nie spodziewał, że w tej rywalizacji będzie wynik 3:0 dla Rosy, ale takie są właśnie play-offy, że wszystko jest możliwe - podkreśla Aaron Cel, skrzydłowy Stelmetu Zielona Góra.
Gracze Stelmetu będą musieli szczególną uwagę zwrócić na dwóch obwodowych zawodników Rosy - Danny'ego Gibsona i Mike'a Taylora, którzy są motorami napędowymi tej drużyny. Francuz z polskim paszportem zaznacza jednak, że w ekipie Rosy jest wielu innych groźnych graczy.
- Prawda jest taka, że na każdej pozycji Rosa jest bardzo groźna. To już jest najwyższy poziom rozgrywek. Trzeba będzie zagrać naszą najlepszą koszykówkę, aby przejść dalej - przyznaje zawodnik Stelmetu.
Gracze Filipovskiego w tym sezonie jeszcze nie przegrali w Zielonej Górze. Czy atut własnego boiska będzie kluczowy w tej rywalizacji? - U siebie w tym sezonie jeszcze nie przegraliśmy, więc przewaga własnego parkietu ma kolosalne znaczenie dla nas. Z kolei na wyjazdach idzie nam dość ciężko - komentuje Cel.