LA Clippers przegrali wygraną serię, Houston Rockets w finale Konferencji Zachodniej!

Od momentu, kiedy LA Clippers prowadzili w półfinale Konferencji Zachodniej 3-1, Houston Rockets sensacyjnie wygrali trzy kolejne spotkania.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Teksańczycy dokonali tego, czego nie udało im się osiągnąć od 1997 roku. Awansowali do finału Konferencji Zachodniej, gdzie ostatnim razem musieli uznać wyższość Karla Malone'a, Johna Stocktona i Utah Jazz. W sezonie 2014/2015 na drodze do mistrzostwa Houston Rockets staną Golden State Warriors, którzy czterokrotnie pokonywali ich w rozgrywkach regularnych.
Gdy Los Angeles Clippers trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty szóstego meczu serii prowadzili z Rakietami 87:68, nikt nie przypuszczał, że drużyna Doca Riversa może zakończyć tegoroczne rozgrywki na etapie drugiej rundy fazy play-off. Gospodarze ostatecznie roztrwonili 19 punktów przewagi i nie dość, że przegrali tamto spotkanie, opuszczali parkiet na tarczy również w następnym, decydującym meczu.

Podopieczni Kevina McHale'a wyglądali na mocno zmotywowanych i od razu rozpoczęli z wysokiego pułapu, notując serię 9:0 w połowie premierowej kwarty (22:13), a następnie 8:0 na otwarcie drugiej (36:21). Goście starali się odrabiać dzielący dystans, ale summa summarum w niedzielę nie prowadzili nawet przez moment.

Los Angeles Clippers na początku drugiej połowy doprowadzili do stanu 57:60, ale Teksańczycy odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób, zdobywając sześć kolejnych oczek. Dużo energii drużynie z Houston dał wówczas Argentyńczyk, Pablo Prigioni. Rozgrywający w tamtym okresie trafił ważny rzut zza łuku (70:59), a ponadto w niedzielę miał również trzy przechwyty. Gospodarze zakończyli tę odsłonę runem 11:2 i przed rozpoczęciem decydującej rozdania prowadzili aż 85:68.

Rockets nie poszli śladami oponentów i nie roztrwonili wysokiego prowadzenia, triumfując ostatecznie 113:100. - Zostaliśmy zniszczeni - otwarcie podsumował opiekun drużyny z Hollywood, Doc Rivers. Jego podopieczni w decydującym spotkaniu popełnili 18 strat i trafili tylko 11 na 17 oddanych rzutów osobistych. Rockets stawali na linii 41 razy, umieszczając w koszu 31 prób.

Odkąd Chris Paul przeniósł się z Nowego Orleanu do Los Angeles, jest to pierwsza porażka Clippers w siódmym meczu fazy play-off. Wcześniej CP prowadził zespół do zwycięstwa we wszystkich trzech spotkań tego typu. 30-latek tym razem skompletował 26 punktów, pięć zbiórek, 10 asyst i cztery przechwyty, ale nie wystarczyło to, by pokonać Hardena i spółkę. Blake Griffin dodał 27 punktów, 11 zebranych piłek i 6 kluczowych podań, a 16 oczek i 17 zbiórek zapisał na swoim koncie DeAndre Jordan.

Houston Rockets zostali dziewiątą drużyną, która wygrała serię, przegrywając już 1-3. Na kartach historii NBA zapisał się również Kevin McHale, który jako jedyny dokonał tej trudnej sztuki zarówno w roli zawodnika, jak i trenera. James Harden wywalczył 31 punktów, Trevor Ariza 22, a 16 oczek i 15 zbiórek miał Superman, Dwight Howard. - To moja praca. Muszę być agresywny, rozgrywać akcje i dominować na parkiecie - tłumaczył zadowolony Brodacz.

Houston Rockets - Los Angeles Clippers 113:100 (28:21, 28:25, 29:22, 28:32)

Rockets: Harden 31, Ariza 22, Howard 16, Smith 15, Brewer 11, Jones 8, Terry 4, Prigioni 4, Capela 2, Johnson 0, Papanikolaou.

Clippers: Griffin 27, Paul 26, Crawfrod 17, Jordan 16, Redick 10, Davis 2, Rivers 2, Barnes 0, Jones 0, Hawes 0, Hudson 0.

Stan rywalizacji: 4-3 dla Houston Rockets

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×