- To była formalność. Z tego co mi wiadomo, to Polska jest mile widziana w Eurolidze. To jest duży kraj i spory rynek. Musimy zadbać jednak, żeby te mecze były rozgrywane przy pełnych halach, tak aby dobrze "sprzedać" to widowisko - mówi nam Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Zielona Góra. Jego zespół walczy obecnie w finale Tauron Basket Ligi z PGE Turowem Zgorzelec. Jak na razie zielonogórzanie przegrywają 0:1. Drugie starcie w sobotni wieczór.
[ad=rectangle]
Stawka jest duża, bo mistrz Polski zagra w Eurolidze bez żadnych eliminacji. Już po 12. z rzędu będziemy oglądali polską drużynę na parkietach Euroligi. Mistrz kraju zagra w tych rozgrywkach z licencją B - taką decyzję podjął zarząd tej organizacji podczas ostatniego zjazdu.
- Euroligę interesuje ponad 30-milionowy rynek. A taki w Polsce jest. Zresztą proszę zobaczyć, że piąta drużyna z Turcji nic nie wniesie, mimo że ma większy budżet od mistrza Polski. Chodzi o to, aby było trochę kolorytu - zaznacza Jasiński.
W kolejnym sezonie w rozgrywkach wystąpią 24 drużyny. 11 ekip ma już zagwarantowany udział, ponieważ posiadają licencję A. W Eurolidze wystąpią także m.in. dwa najlepsze zespoły z Ligi Adriatyckiej, czy Chimki Moskwa, zdobywca Pucharu Europy. Euroliga rozda również cztery dzikie karty. Do kogo trafią?
- Dzika karta ma być preferowana na te kierunki tzw. "rozwojowe", czy Niemcy, ale też m.in. Wyspy Brytyjskie. Euroliga chce, aby rozgrywki były w całej Europie. Uważam, że jest to właściwy krok, bo wówczas do koszykówki będą szły duże pieniądze - zauważa Jasiński.