Przemysław Zamojski: Nie zwracamy uwagi na presję

Stelmet Zielona Góra jest o krok od wywalczenia mistrzostwa Polski. W niedzielę zielonogórzanie triumfowali w Zgorzelcu 77:69 i w finałowej serii prowadzą 3:2.

Po czterech spotkaniach w decydującej rywalizacji był remis 2:2. Piąty mecz padł łupem biało-zielonych i to podopieczni Saso Filipovskiego już we wtorek mogą postawić kropkę nad "i". - Wcześniej w serii jeszcze nie udało nam się wygrać w Zgorzelcu. Teraz zwyciężyliśmy i jesteśmy z tego zadowoleni. Jest jednak dopiero 3:2 i ten najważniejszy mecz został przed nami, w którym trzeba triumfować. Turów na pewno będzie walczył do końca, my musimy być zdeterminowani i skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty - przyznał Przemysław Zamojski.
[ad=rectangle]

Jednym z ojców zwycięstwa Stelmetu Zielona Góra w piątkowym meczu finałowym był Jure Lalić. Niedoceniany przez długi czas Chorwat bardzo dobrze spisywał się w walce z podkoszowymi PGE Turowa Zgorzelec. - Jest bardzo mocny fizycznie, bije się na deskach i tego od niego oczekujemy. Już wcześniej wielu ludzi go skreślało - mówili oni, że Jure nie może się odnaleźć, ale gdy przychodzą ważne mecze, to on pokazuje, że jest ważnym elementem w naszej układance i takiej walki fizycznej potrzebujemy od każdego zawodnika - ocenił "Zamoj".

Po czyjej stronie będzie większa presja w szóstym spotkaniu finałowym? We wtorek na szyjach koszykarzy Stelmetu mogą pojawić się złote medale, co oznaczałoby wicemistrzostwo Polski PGE Turowa. W przypadku, gdy zgorzelczanie wygrają w Winnym Grodzie, o losach zwycięzcy rozgrywek zadecyduje dopiero siódmy pojedynek. - Ciężko to ocenić. My tak naprawdę się nie zwracamy uwagi na tę presję. Po prostu chcemy zagrać swoją koszykówkę, realizować założenia trenera i być agresywnym na boisku - to później nam daje dobrą obronę, łatwe punkty z kontrataku, a przede wszystkim, gdy gramy naszą defensywę, to koszykówka dobrze się dla nas układa - skomentował Zamojski.

Źródło artykułu: