Przed meczem Anwilu Włocławek z "Czarnymi Koszulami", wyjątkowy pech dopadł gospodarzy. Aż trzech podstawowych graczy uległo różnorakim kontuzjom w czasie ostatniego spotkania z ekipą Asseco Prokom Sopot. Mimo absencji od początku meczu Marko Brkicia oraz urazów, których w trakcie pojedynku nabawili się Ian Boylan i Paul Miller, włocławianie grali nadspodziewanie dobrze i byli zaledwie o krok, o jeden rzut od sprawienia niespodzianki w nadmorskim kurorcie. - Pragnę pogratulować chłopakom, wreszcie na parkiecie było widać walkę do końcowych sekund - mówił na gorąco po ostatnim giwzdku sędziego Zbigniew Polatowski, prezes klubu.
Jednakże to, za co prezes chwalił swoich zawodników, czyli poświęcenie i walkę do ostatnich chwil, może być stanowczo za mało na nieźle radzący sobie w obecnych rozgrywkach zespół Polonii Warszawa. Zapowiada się bowiem, że w niedzielnych zawodach trener Igor Griszczuk będzie miał do dyspozycji zaledwie siedmiu koszykarzy, których nazwiska niezmiennie figurują w protokołach meczowych, a i ta cyfra nie jest pewna. Najbardziej prawdopodobny jest występ amerykańskiego środkowego, Millera, który urazu doznał w starciu z poteżnym Patem Burke'iem, lecz obecnie wszystko jest już w porządku. Gorzej wygląda sytuacja Boylana - niski skrzydłowy narzeka na ból w udzie i jego występ stoi pod znakiem zapytania. Niemalże pewne jest, iż kibice w Hali Mistrzów nie zobaczą w niedzielę Brkicia, którego kontuzja oficjalnie... nie została stwierdzona. Badania USG nic nie wykazały, choć Serb uparcie twierdzi, że ból w kostce nie pozwala mu grać. Na domiar złego, Białorusin najprawdopodobniej nie będzie mógł skorzystać jeszcze z usług zakontraktowanych niedawno dwóch obcokrajowców: Travisa Younga i Omara Barletta. Na przeszkodzie stanęły względy formalnościowe.
Na zupełnie przeciwległym biegunie znajduje się zespół stołeczny. W ostatnim meczu, z parkietu w Jarosławiu, Poloniści schodzili wygrani, zaś całą przerwę świąteczno-noworoczną spędzili przygotowując się sumiennie do pojedynku z Anwilem. - Choć to włocławianie są w rytmie meczowym, liczę, że nasz dwunastodniowy odpoczynek po trzech ciężkich miesiącach wytężonej pracy przyniesie efekty. W zespole wszyscy są zdrowi, nikt nie narzeka na urazy - twierdzi przed meczem Wojciech Kamiński, szkoleniowiec Polonii, który wie już, co należy zrobić, by zwyciężyć we Włocławku. - Aby myśleć o wygranej, musimy bardzo dobrze zagrać na deskach. Anwil ma szybkich wysokich zawodników, którzy sporo zbierają w ofensywie. Druga sprawa to zatrzymanie ich szybkiego ataku.
Wobec tego, iż bliżej kosza w ekipie Anwilu zagrają tylko Modrić i Miller, rzeczywiście cele te wydają się być priorytetowe. Zadanie będzie tym łatwiejsze, iż w warszawskiej drużynie specjalistów od walki podkoszowej nie brakuje. Amerykanin Kevin Johnson notuje 8,6 zbiórki, co daje mu trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych zbierających, zaś niewiele gorsi w tym elemencie są: Mariusz Bacik (5,6) oraz niestrudzony Michael Ansley (5,7). Zdając sobie sprawę z tej wyraźnej różnicy, trener Griszczuk ciężar ataku swojego zespołu będzie zmuszony przenieść bardziej na obwód. Poza mniej skutecznym ostatnio Andrzejem Plutą, we Włocławku najbardziej liczą na fenomenalnego w tym sezonie Łukasza Koszarka. Kiedy reprezentacyjnemu rozgrywającemu gra się układa, Anwil przegrywa bardzo rzadko. Również i sam koszykarz świadomy jest takiej sytuacji. - Wiem, że trener na mnie stawia. Cieszę się, że uwzględnił moją osobę w swojej taktyce i powierzył mi znaczącą rolę. Mam nadzieję, że mogę być już liderem drużyny z krwi i kości - tłumaczy Koszarek, dodając - Nasz skład nagle bardzo się skurczył, ale nie ma wyjścia. Nie możemy sobie pozwolić na kolejną porażkę w Hali Mistrzów.
Notujący w obecnych rozgrywkach 14,4 punktu, 5,1 asysty oraz 4,5 zbiórki Koszarek w niedzielnym meczu stanie naprzeciwko równie wszechstronnego gracza - Grega Harringtona. Amerykanin to prawdziwy wódz w ekipie Polonii. W każdym spotkaniu rzuca 14,3 punktu oraz uzyskuje 4,5 asysty i 2,3 zbiórki. Mimo to, to nie jego nazwisko wymienia Polak jako tego, którego trzeba powstrzymać przede wszystkim. - Trzeba wyeliminować Adamsa. To kluczowy zawodnik. Jeśli będzie miał niską skuteczność, wówczas nasi przeciwnicy duż stracą - wyjaśnia Koszarek i ma całkowitą rację. Tommy Adams jest jednym z lepszych strzelców ligi ze średnią prawie 18 oczek na mecz. Pojedynek snajperów zapowiada się zatem pasjonująco.
Mecz odbędzie się w niedzielę o godzinie 18.40 w Hali Mistrzów. Bilety do nabycia w kasach klubowych w cenie 15 i 20 złotych. Spotkanie będzie transmitowane przez TVP Sport.