Danny Gibson był jednym z wyróżniających się koszykarzy Rosy Radom w poprzednim sezonie. Amerykański combo-guard zdobywał przeciętnie 12,1 punktu i 3,9 asyst na mecz. W walny sposób przyczynił się do tego, że ekipa Wojciecha Kamińskiego zajęła czwarte miejsce na koniec minionego sezonu.
[ad=rectangle]
- Uważam, że to był bardzo dobry sezon w wykonaniu naszej drużyny. Co prawda nie udało się zająć trzeciego miejsca, ale czwarta lokata i tak jest sporym sukcesem. Indywidualnie również te rozgrywki zaliczę do udanych - przyznaje 31-letni rozgrywający.
Władze Rosy wraz z Wojciechem Kamińskim nie ukrywają, że bardzo chcieliby zostawić Amerykanina w składzie. Nie jest również tajemnicą, że zawodnik po udanym sezonie życzy sobie większych pieniędzy, niż ostatnio. Na razie są one kwestią sporną, ale niewykluczone, że obie strony dojdą do porozumienia.
- Każdy koszykarz chce zarabiać więcej. To normalne w tym zawodzie. Nie widzę w tym nic dziwnego. Wszystkie swoje sprawy powierzyłem agentowi i wierzę, że dobrze je poprowadzi - odpowiada zawodnik.
Gibson już drugi sezon z rzędu występował na polskich parkietach. Zawodnik nie ukrywa, że bardzo chętnie rozegrałby kolejny.
- Bardzo chciałbym wrócić do Radomia. To świetne miejsce do gry. Przyzwyczaiłem się do niego i w samych superlatywach mogę się wypowiadać na temat klubu, organizacji i sztabu szkoleniowego
- podkreśla Amerykanin.