Saso Filipovski - zastał obronę drewnianą, zbudował murowaną
Celem Stelmetu na rundę play-off było podtrzymanie agresji w defensywie, jaką prezentowali podczas pierwszej fazy rozgrywek. W ćwierćfinale TBL Biało-Zieloni wygrali serię z Asseco Gdynia 3:1, udowadniając świetną obronę między innymi w czwartym spotkaniu serii, kiedy to gdynianie zdołali rzucić tylko 49 punktów! (zaledwie 18 w pierwszej połowie). Ogólnie w ćwierćfinałach zespół z południa województwa lubuskiego zdobywał 76 oczek, tracąc przy tym 63,25 punktu. Tym razem wynik był nawet lepszy od defensywnych założeń.
Rywalizująca ze Stelmetem w półfinale Rosa Radom także nie znalazła sposobu, by przebić się przez mocną obronę zielonogórzan. Po trwającej zaledwie trzy mecze serii podopieczni Saso Filipovskiego pokonali Rosę 3:0. Nie trzeba powtarzać, że kluczem do sukcesu po raz kolejny była obrona. Wskaźnik punktów zdobywanych do traconych przez Stelmet wynosi 75,33 do 65,33, co potwierdza jedynie fakt, że pod względem defensywnym zielonogórzanie konsekwentnie realizowali założony plan.Zdaniem wielu ekspertów PGE Turów w zakończonym sezonie prezentował najlepszy atak spośród polskich drużyn. Stelmet natomiast mógł pochwalić się najszczelniejszą defensywą w TBL. W tym przypadku znów sprawdziło się powiedzenie, ze ofensywą wygrywa się mecze, a obroną mistrzostwa. Po trwającej sześć spotkań finałowej serii zielonogórzanie pokonali Czarno-Zielonych 4:2. Saso Filipovski, wspólnie z asystentami, perfekcyjnie rozpracowali zgorzelecką ekipę, co podkreślali sami zawodnicy PGE Turowa.
- Myślę, że oni rozszyfrowali naszą broń, dzięki której byliśmy skuteczni w poprzednich miesiącach. Bardzo dobrze grali w obronie, w pomocy i tym samym my, rozgrywając pick and rolla, nie mieliśmy możliwości wykorzystać naszej pierwszej czy nawet drugiej opcji, tylko musieliśmy szukać czwartej albo piątej; musieliśmy szukać dodatkowego podania. I choć staraliśmy się być agresywni, oni mocno zacieśniali strefę podkoszową. Przez to musieliśmy oddawać piłkę na obwód i choć mieliśmy pozycje, nie trafialiśmy - mówił Aleksander Czyż.
W finałowej batalii Stelmet rzucał średnio 74,83 punktu, a PGE Turów 71,33. Różnice nie są więc zbyt duże, lecz należy pamiętać o tym, że w serii rywalizowały dwie najlepsze drużyny w kraju. Mistrzostwo Polski padło łupem zielonogórzan, lecz na szyjach Biało-Zielonych raczej nie pojawiłyby się złote medale, gdyby nie konsekwentna taktyka obronna, którą wprowadził Saso Filipovski. W piątek zielonogórski klub przedłużył kontrakt ze Słoweńcem i 39-letni szkoleniowiec będzie pracował w Zielonej Górze co najmniej do końca sezonu 2016/2017.