Nie umiem się poddawać - wywiad z Piotrem Ignatowiczem, nowym trenerem PGE Turowa
Piotr Ignatowicz został mianowany trenerem PGE Turowa kilka dni temu. W obszernym wywiadzie 40-latek opowiada o swojej wizji, planach, budowie zespołu i pozycji polskich trenerów w koszykówce.
Michał Fałkowski: Kiedy po raz pierwszy dowiedział się pan, że może zostać pierwszym trenerem PGE Turowa Zgorzelec?
Piotr Ignatowicz: Pierwsze, nazwijmy to, pozakulisowe sygnały zaczęły docierać do mnie po zakończeniu finału. Były one jednak bardzo nieoficjalne. Oficjalną, konkretną propozycję otrzymałem dopiero w poniedziałek. Wówczas spotkałem się z zarządem klubu i przyjąłem ofertę.
Wahał się pan?
- Absolutnie.- Od kilku lat moim celem była posada pierwszego trenera w zespole ekstraklasy. Nie wahałem się ani chwili.
To będzie pana debiut w ekstraklasie.
- Tak, ale mam wrażenie, że przygotowywałem się do tego debiutu bardzo intensywnie. Najpierw jako grający trener w drugoligowej Rosie Radom, którą budowałem z panami Saczywko niemalże od podstaw. Następnie pracowaliśmy razem w 1. lidze. Ten okres dał mi wiele satysfakcji i jednocześnie otworzył przede mną kolejne drzwi: znalazłem się w sztabie szkoleniowym AZS-u Koszalin, aż wreszcie trafiłem do Zgorzelca. Można więc powiedzieć, że swoją karierę trenerską buduję krok po kroku i teraz czas sprawdzić się w warunkach najwyższej klasy rozgrywkowej.
Czyli to taki całkowicie naturalny krok dla pana?
- Planowałem ten krok od lat. Oczywiście, nie mogłem przewidzieć ile czasu mi to zajmie i w jakich klubach będę pracował, ale tak: stopień po stopniu wspinałem się po tej drabinie.Ograniczone środki oznaczają mniejszy wachlarz doboru koszykarzy. Jest trudniej, a nie łatwiej.
- Tak, ale pomimo tego liczę, że PGE Turów nadal będzie klubem z czołówki Tauron Basket Ligi. Nie wyobrażam sobie, by zespół mógł nagle zjechać w dół tabeli i przestać liczyć się w walce o najwyższe cele.
Ma pan obecnie w składzie pięciu koszykarzy. To podstawa w oparciu, o którą można budować drużynę. Pytanie brzmi: czy wszyscy koszykarze z ważnymi umowami pozostaną w Zgorzelcu?
- Oczywiście, kluczowe na ten moment jest zatrzymanie, czy też zbudowanie polskiej rotacji w zespole. Obecnie mamy pięciu koszykarzy w drużynie, z czego dwóch z absolutnego topu jeśli chodzi o polski rynek. Mówię oczywiście o Michale Chylińskim i Filipie Dylewiczu i mam nadzieję, że właśnie wokół nich będziemy budować nowy PGE Turów. Dodatkowo, w składzie jest Jakub Karolak, który pokazywał się z dobrej strony już w dwóch ostatnich sezonach. Sądzę, że właśnie nadchodzące rozgrywki będą dla niego przełomowe. To będzie czas, w którym on będzie musiał wziąć na swoje barki większy ciężar odpowiedzialności. Ponadto, w drużynie jest również Michael Gospodarek - chłopak bardzo pracowity, zaangażowany, który z pewnością zasługuje na to, by otrzymać szansę. I wracający po kontuzji Mateusz Kostrzewski. Liczę, że będzie głodny gry w tym sezonie.
Powtórzę: pytanie brzmi czy wszyscy gracze zostaną w PGE Turowie. Michała Chylińskiego chciałoby wiele klubów, a on sam ma opcję rozwiązania umowy.
- Oczywiście wiem o tej opcji i jestem z Michałem w kontakcie. On pokazał się z bardzo dobrej strony w ostatnich latach w Zgorzelcu, także na arenie międzynarodowej i dlatego dzisiaj jest zainteresowanie co do jego osoby, także ze strony klubów zagranicznych. Ja jednak wierzę, że Michał z nami zostanie, podobnie jak Filip. Na pewno obaj są zawodnikami, których warto mieć w zespole.