Działacze Rosy Radom bardzo chętnie sięgają po zawodników, którzy są znani na polskim rynku. W przeszłości ściągali do siebie m.in. Mike'a Taylora, Danny'ego Gibsona, Johna Turka, a ostatnio Milana Majstorovicia i Seida Hajricia. Za rozegranie z kolei będzie odpowiadał, również znany z wcześniejszej przygody w TBL, Torey Thomas. Amerykanin w sezonie 2010/2011 reprezentował barwy PGE Turowa Zgorzelec. To były bardzo udane rozgrywki dla filigranowego rozgrywającego, ponieważ zgarnął on statuetkę MVP rundy zasadniczej. Zawodnik rozegrał w barwach przygranicznego klubu 43 spotkania, w których przeciętnie notował 14,4 punktu.
[ad=rectangle]
Władze Rosy nie ukrywają faktu, że sporo środków przeznaczyli na pozyskanie tego zawodnika. Być może Thomas jest najdroższym graczem w historii klubu, ale tego działacze nie chcieli nam zdradzić.
Sztab szkoleniowy liczy na to, że Amerykanin wniesie z pewnością wiele jakości do zespołu i będzie prowadził drużynę do sukcesów. 30-letni Thomas jest bardzo doświadczonym graczem, który z niejednego "pieca chleb jadł". To jego duży atut.
Bardzo często zmieniał zespoły - był w Rosji, Serbii, Włoszech, Francji, a ostatnio w Grecji. Tam reprezentował barwy Arisu Saloniki. Tam przeciętnie notował ponad 10 punktów i trzy asysty na mecz.
- To jest zawodnik, który idealnie pasuje do naszej koncepcji - mówi nam Przemysław Saczywko, prezes Rosy Radom.
Działacze klubu wraz ze sztabem szkoleniowym są w trakcie poszukiwań zawodnika na pozycję rzucającego obrońcy. Nikt w Radomiu się jednak nie spieszy z wyborem. - To może być kwestia dwóch, trzech dni, ale może okazać się, że za dwa-trzy tygodnie sięgniemy po nowego gracza. Mamy budżet, którego się trzymamy. Nie szalejemy. Jeśli widzimy zawodnika, który spełnia nasze oczekiwania, to wówczas składamy mu propozycję - dodaje Przemysław Saczywko.