Torey Thomas: Klub i ja mamy wielkie ambicje

Przed czterema laty Torey Thomas był gwiazdą ligi. Czy w Rosie Radom będzie podobnie? - Nie mogę doczekać się sezonu. Liczę, że będę grał przynajmniej tak dobrze, jak w Turowie - mówi Amerykanin.

Torey Thomas to przykład gracza, który nie musiał występować w Tauron Basket Lidze latami, aby zostać zapamiętanym i jednocześnie stać się jedną z największych gwiazd w ostatnich sezonach. W sezonie 2010/2011 Amerykanin z powodzeniem reprezentował barwy PGE Turowa Zgorzelec, lecz odkąd opuścił przygraniczne miasto, każdego lata transferowego jego nazwisko przejawiało się w mediach.
[ad=rectangle]
- Grałem tutaj cztery lata temu i mieliśmy naprawdę dobry sezon w Zgorzelcu! Sportowo graliśmy na wysokim poziomie, mieliśmy oddanych fanów. Bardzo dobrze wspominam czas spędzony w PGE Turowie - mówi Thomas, dodając - Rzeczywiście, w ostatnich sezonach były oferty z Polski, ale jakoś tak się układało, że wybierałem inne opcje.

W 2011 roku Thomas rozpoczął podróż po klubach europejskich. Bardzo często zmieniał zespoły - grał w Rosji, Serbii, Włoszech, Francji, a ostatnio w Grecji. Tam reprezentował barwy Arisu Saloniki. W 31 meczach ekstraklasy notował średnio 10,2 punktu (był drugim najlepszym strzelcem zespołu), 3,9 zbiórki i 3,4 asysty. W Radomiu z pewnością liczą na powtórzenie takich zdobyczy i przełożenie ich na skuteczną grę drużyny.

- Nie mogę doczekać się sezonu. Liczę, że będę grał przynajmniej tak dobrze, jak w PGE Turowie - opowiada Amerykanin, który w zgorzeleckim zespole uzyskiwał 14,4 punktu, 5,7 asysty i 4,2 zbiórki. PGE Turów zakończył wówczas rozgrywki na drugim miejscu, choć wcześniej zdobył mistrzostwo sezonu zasadniczego. Sam Thomas został wybrany na MVP tej fazy sezonu.

- Cieszę się, że wracam do Polski. Rosa zaproponowała mi naprawdę dobrą ofertę pod względem sportowym i finansowym. Dodatkowo rozmawiałem z trenerem i wiem, że klub, tak samo jak ja, ma naprawdę wielkie ambicje. W pewnym momencie wydawało mi się, że raczej przedłużę umowę w Arisie, ale ostatecznie uznałem, że lepiej będzie dla mnie gdy wrócę do Polski - kończy Amerykanin.

Źródło artykułu: