Mateusz Ponitka: To jest EuroBasket - trzeba grać, a nie płakać!
Mateusz Ponitka, mimo że w trakcie gry nabawił się kontuzji nadgarstka, był najlepszym zawodnikiem w polskim zespole. - To jest EuroBasket. Tutaj należy grać, a nie płakać - mówi gracz Stelmetu BC Zielona Góra.
Mateusz Ponitka: Bardzo trudne spotkanie. Spodziewaliśmy się tego, że Bośniacy będą twardo walczyć. Tak też było. Cieszymy się z tego, że udało się wygrać i mamy bilans 1:0. Ten pierwszy mecz jest również ważny z punktu widzenia psychologicznego.
Mogliście zwycięstwo zapewnić sobie znacznie wcześniej.
- To prawda, ale spodziewaliśmy się tego, że Bośniacy nie odpuszczą i będą grać twardo do samego końca.
Co poszło nie tak w tej trzeciej kwarcie?
- Prowadziliśmy różnicą 17 punktów, ale wkradło się rozluźnienie. Zaczęliśmy popełniać proste błędy, a Bośniacy to skrzętnie wykorzystali. To jest zespół walczaków. Nie odpuścili. Doszli nas na 2-3 oczka, ale udało się zatrzymać ich serię punktową. Cieszę się, że dociągnęliśmy to do samego końca. Idziemy się teraz nieco odświeżyć i koncentrujemy się teraz na meczu z Rosją.
Obręcze nie były po waszej stronie w tym meczu.
- To prawda. To są jednak nasze pierwsze dni w Montpellier i w tej hali. Na wszystko trzeba spokojnie popatrzeć. Będziemy grali z większą pewnością siebie w kolejnych dniach. Z Rosją będzie lepsza skuteczność.
Na własnej skórze przekonałeś się o twardej grze Bośniaków. Nie było lekko.
- To prawda, ale Bośniacy słyną z tego, że nie odpuszczają. To zespół walczaków. Byliśmy przygotowani na to, że będą bić po rękach, przepychać się, ciągnąć za koszulki. To jest EuroBasket. Nie ma co płakać, trzeba grać!- To prawda. Ręka bardzo mnie boli. W jednym ze starć podkoszowych spadłem na nadgarstek, który się wygiął w sposób nienaturalny. Nie chciałem później forsować rzutów. Musimy coś z tym zrobić z naszymi masażystami. Powinno być dobrze.
Marcin Gortat powiedział, że wyglądałeś jakbyś był na EuroBaskecie 4-5 lat. Grałeś przebojowo, bez żadnego respektu. Pojawił się stres?
- Trema jest zawsze. To jest wielka impreza. Tym bardziej, że to był mecz otwarcia. Obie drużyny szukały swojego rytmu. Myślę, że z każdym kolejnym dniem będziemy coraz pewniejsi.
Śmiało można powiedzieć, że w tym meczu byłeś "Mr Everything"
- Mówiłem to już w wywiadach przed turniejem. Będę robił wszystko, aby drużyna wygrywała. Nie interesują mnie statystyki indywidualne. Najważniejsze jest to, abyśmy wygrywali.
Trener w tym meczu skorzystał aż z 11 zawodników. Spodziewaliście się tego?
- Prawda jest taka, że to jest długi turniej i trzeba umiejętnie szachować siłami. Trzeba rozegrać pięć meczów w sześć dni. Musi być gdzieś ta świeżość łapana. Uważam, że możemy grać tak szeroką rotacją przez cały turniej, jeśli wszyscy będą prezentowali się tak skutecznie.
Rozmawiał Karol Wasiek z Montpellier