Finowie stoczyli zażartą walką z Trójkolorowymi w pierwszym dniu turnieju, ale ten mecz kosztował ich bardzo dużo energii. Dopiero dogrywka zadecydowała o losach spotkania. W niej lepsi okazali się podopieczni Vincenta Colleta, którzy wygrali 97:87. 45 minut tytanicznej pracy odbiło się na zdrowiu Finów w kolejnym dniu turnieju.
Suomi nie byli już tacy szybcy i precyzyjni. Dali się zdominować Izraelowi, który od samego początku narzucił swój styl gry. Na konferencji prasowej Henrik Dettmann nie chciał brać zmęczenia jako wymówki.
- Na pewno brakowało nam trochę energii, ale nie ma co szukać usprawiedliwień. Kalendarz rozgrywek jest bardzo napięty, bo z Francją graliśmy o 21, a kolejny mecz już o 17:30. Nie jest łatwo, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że Izrael grał mądrze, twardo. Cieszyli się z tego, co robią na parkiecie, doskonale wykorzystują swoje najlepsze cechy. Grają bardzo szybkie kontrataki, co sprawiało nam problemy - podkreślił.
Najskuteczniejszym graczem fińskiego zespołu był Erik Murphy, który zdobył 24 punkty. - Zagraliśmy słabe zawody. Nie ma co tego ukrywać. Brakowało nam energii. Nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu w tym meczu. Na dodatek Izrael prezentował się bardzo dobrze i nie potrafiliśmy znaleźć na nich odpowiedzi - ocenił zawodnik.
Finowie po dwóch spotkaniach mają bilans 0:2 i stoją pod ścianą. Aby myśleć o awansie do drugiej rundy, muszą wygrać kolejne pojedynki. Kluczowe mecze dla Suomi w poniedziałek i w środę. Najpierw zmierzą się z Rosją, a później z Bośnią i Hercegowiną. Obie ekipy nie mają na swoim koncie wygranej. - Przygotowujemy się do starcia z Rosją. Myślimy o następnym spotkaniu, które jest przed nami. Nie wybiegamy aż tak daleko do przodu - skomentował Dettmann.
Karol Wasiek z Montpellier