Chaisson Allen: AZS przyjął mnie po królewsku

Pełna lodówka, sprzęt sportowy spakowany w torbie - tak AZS Koszalin przywitał Chaissona Allena, który w okresie letnim przyjął ofertę Akademików. Amerykanin ostatnio grał w lidze greckiej.

- Kiedy przyjechałem do Koszalina czekała na mnie duża niespodzianka. Klub świetnie wszystko przygotował. Miałem pełną lodówkę, sprzęt był spakowany w torbie na kilka najbliższych dni. Poza tym mieszkanie jest naprawdę bardzo ładne. W ciągu ostatnich pięciu lat nie miałem okazji w takim żyć - cieszy się Chaisson Allen, który pod koniec lipca podpisał kontrakt z AZS-em. Amerykanin w połowie sierpnia zjawił się na pierwszym treningu w Koszalinie

Ciekawostką jest fakt, że 26-letni zawodnik już w poprzednim sezonie mógł reprezentować barwy AZS-u, ale ostatecznie wybrał ligę grecką. Gracz chciał jednak spróbować czegoś nowego i podpisał kontrakt z AGO Rethymno Aegean. Tam Amerykanin średnio na parkiecie spędzał ponad 25 minut. W tym czasie przeciętnie zdobywał 7,7 punktu i 1,9 asyst.

W nowym zespole Akademików Allen jest jednym z bardziej doświadczonych koszykarzy. Ten fakt jednak nie przeszkadza amerykańskiemu rozgrywającemu. - Mamy bardzo młody, ale zarazem ambitny zespół. Zawodnicy wiedzą doskonale, że mogą się tutaj pokazać i ugruntować swoją pozycję w lidze. W kadrze drużyny jest też kilku weteranów, którzy na pewno pomogą w trudnych momentach. Jestem optymistą, co do nowego sezonu - przekonuje rozgrywający.

Allen bardzo sobie chwali pracę ze sztabem szkoleniowym, jak i zarządem klubu.

- Wszystko jak na razie wygląda bardzo profesjonalnie. Nie mam z niczym problemów. Świetnie dogaduję się z trenerem, który zna się na swojej robocie. To samo mogę powiedzieć o pozostałych członkach sztabu szkoleniowego. Podoba mi się filozofia Davida Dedka. Mamy grać solidnie w defensywie i szybko przechodzić do ataku. To mi bardzo odpowiada - zaznacza Chaisson Allen, który zaaklimatyzował się już w nowym mieście.

- Poznałem już większość restauracji w Koszalinie. Jestem częstym gościem - śmieje się zawodnik.

Komentarze (0)