Frank Gaines: Pre-season jest po to, aby testować

- Pre-season jest po to, aby testować i sprawdzać wszystkie możliwe elementy koszykówki: zagrywki, zachowanie różnych zawodników w obronie czy ataku, a także to jak grają przeciwnicy - mówi Frank Gaines, rzucający King Wilków Morskich Szczecin.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Frank Gaines ma za sobą całkiem udany weekend. Amerykański rzucający King Wilków Morskich Szczecin był jednym z najskuteczniejszych zawodników zeszłorocznego beniaminka Tauron Basket Ligi podczas turnieju Kasztelan Basketball Cup we Włocławku.

King Wilki Morskie wygrały pierwszy, półfinałowy mecz z Energą Czarnymi Słupsk 91:76, lecz w finale nie dały rady gospodarzom imprezy, Anwilowi Włocławek 64:73. W pierwszym spotkaniu Gaines zdobył 18 oczek (7/15 z gry) oraz miał dwie zbiórki w 22 minuty spędzone na parkiecie, a w drugim - 10 punktów (4/11), trzy straty, dwie asysty i jedną zbiórkę w 24 minuty.

- W ogóle nie przywiązuję wagi do wyników, ani liczb, które osiągnęliśmy jako drużyna czy które ja sam osiągnąłem. One w ogóle nie mają żadnego znaczenia. Pre-season jest po to, aby testować i sprawdzać wszystkie możliwe elementy koszykówki: zagrywki, zachowanie różnych zawodników w obronie czy ataku, a także to jak grają przeciwnicy - mówi amerykański strzelec.

Ze względu na swoją leworęczność oraz styl gry, Gaines przypomina nieco Rodericka Trice'a, rzucającego obrońcę, który w przeszłości grał w Enerdze Czarnych Słupsk i Śląsku Wrocław. Strzelec King Wilków Morskich wydaje się być jednak zawodnikiem nieco bardziej nastawionym na zdobywanie punktów, niż na kreowanie gry, podczas gdy Trice był bardziej zrównoważonym graczem.

W zespole ze Szczecina Gaines odnajduje się jednak bardzo dobrze. 25-latek jest niezłą alternatywą dla polskiego strzelca, Pawła Kikowskiego i to właśnie na barkach obu zawodników będzie spoczywała największa odpowiedzialność za zdobywanie punktów.

- Znam swoją rolę w zespole, ale myślę, że naszym największym atutem będzie kolektywność. Kto ogląda nasze mecze z pewnością dostrzega, że jesteśmy zespołem, który chce grać ze sobą i szuka swoich najmocniejszych punktów na parkiecie. Nie ma w naszej ekipie samolubnych zawodników, każdy ma pracować ciężko w defensywie i dawać z siebie to, co najlepsze w ataku. Ja umiem zdobywać punkty i tak też jestem ustawiany. Skoro trener tego chce, ja będę wykonywał jego polecenia - dodaje Gaines.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×