We wtorek Michael Kidd-Gilchrist spotka się z ortopedą Charlotte Hornets i podjęta zostanie decyzja w sprawie operacji.
"MKG" najprawdopodobniej podda się zabiegowi i opuści 6 miesięcy. Jeżeli z niego zrezygnuje, to rehabilitacja stawu potrwa ok. 6-8 tygodni, ale po powrocie będzie narażony na ponowne zerwanie obrąbka stawowego.
Wg źródeł Ricka Bonnella z "Charlotte Observer" to "więcej niż pewne", że Kidd-Gilchrist zdecyduje się na operację. Tym bardziej, że przed kilkoma tygodniami podpisał nowy, czteroletni kontrakt wart 52 mln dolarów. Kontrakt ten wejdzie w życie razem z sezonem 2016/17.
Do kontuzji doszło w sobotę podczas pierwszego meczu przedsezonowego Hornets. Kidd-Gilchrist wychodził po piłkę i miał ją przejąć od Ala Jeffersona, gdy został sfaulowany przez Tobiasa Harrisa z Orlando Magic, poślizgnął się na lewej stopie i runął na parkiet.
To już kolejna kontuzja numeru 2 Draftu 2012. "MKG" nie stroni od fizycznej, agresywnej gry i już w debiutanckim sezonie doznał wstrząśnienia mózgu, które wykluczyło go z czterech spotkań. W drugim sezonie gry opuścił 20 meczów z powodu kontuzji stopy i lewej dłoni. A w zeszłym sezonie nie zagrał w 25 spotkaniach przez przeciążenie w prawej stopie, uraz ścięgna udowego, skręcenie lewej kostki i obite żebra.
- Kiedy jest na parkiecie, to gramy dobrze. Kiedy go nie ma, nie gramy dobrze - powiedział wprost Steve Clifford, trener Hornets, który jest w ostatnim roku kontraktu.
Hornets nie awansowali w zeszłym sezonie do playoffów, mimo tego, że do drużyny, która była w nich w sezonie 2013/14, dołączył Lance Stephenson. Z Kiddem-Gilchristem zaliczyli jednak wynik 28-29, który procentowo dałby im awans do pierwszej ósemki Wschodu. Bez niego byli tylko 5-20...
Kidd-Gilchrist był jedynym wingmanem NBA, który grając minimum 1000 minut, nie oddał ani jednego rzutu za trzy. Rok temu w lato pracował nad zmianą techniki rzutu i w końcu można było nie pomylić jej z mechanizmem działania katapulty. "MKG" w końcu prostował rzucającą rękę i poprawił skuteczność z półdystansu z 28 do 40%. Były to jednak w większości czyste pozycje. Pozostał super-agresywnym penetrującym, ale obrońcy zostawiali mu dużo miejsca, przez co musiał na okazje do ścięć pracować ciężej. W ataku ciągle był graczem minusowym. We współczesnej koszykówce naprawdę - naprawdę... - nie możesz grać na obwodzie i nie rzucać za trzy.
Co innego w obronie - tam Hornets tracili 99.4 punktów na 100 posiadań z nim na boisku (poziom 3. obrony w NBA), a gdy nie grał aż 104.1 (poziom 20. obrony w NBA). Bez nikogo innego na parkiecie, nie bronili tak źle.
Ale w nadchodzącym sezonie Hornets wydają się być lepiej przygotowani do tego, aby przeżyć bez Kidda-Gilchrista.
To tylko okres przedsezonowy, ale Hornets oddali w dwóch meczach aż 60 trójek (i trafili 24). W zeszłym sezonie więcej oddawali tylko nowi rekordziści NBA w ilości prób Houston Rockets (32,7). Z Kiddem-Gilchristem na boisku nie byłoby to możliwe.
Jeszcze w czerwcu Hornets sprowadzili z Portland Trail Blazers innego niskiego skrzydłowego Nicolasa Batuma, który w najbliższym sezonie miał obok "MKG" grać na pozycji nr 2. Potrzeba było kontuzji "MKG", aby jego transfer nabrał sensu...
Teraz rozbity kontuzjami w zeszłym sezonie Francuz - który w nowym sezonie grał będzie o nowy kontrakt - zostanie przesunięty na swoją naturalną pozycję, a czwarty w minutach gry dla Hornets - po Batumie, Jeffersonie i Kembie Walkerze - powinien być podpisany w lipcu Jeremy Lin, który może grać obok Walkera. Jeżeli Hornets chcą grać niżej - a będą zmuszeni, o czym poniżej - to w duecie z Linem może grać też Brian Roberts, który od kilku lat jest solidnym zmiennikiem na pozycji nr 1 w NBA.
Po Linie w rotacji powinien być z kolei sprowadzony z Oklahomy City Thunder Jeremy Lamb. Chudy Lamb zeszły sezon skończył machając ręcznikiem na końcu ławki Oklahomy, pomimo tego, że po cichu grał swoje najlepsze minuty w karierze. Lamb był plusowym obrońcą przeciwko rezerwowym, był 6. wingmanem ligi (pozycje 2/3) w punktach PER-48 zdobywanych po penetracjach i w swojej karierze trafia też solidne 35% za trzy. Jego dobra technika rzutu zwiastuje, że ma szansę dobić do poziomu 36-38%. Przed nim kluczowy, czwarty sezon w lidze, po którym stanie się - lub nie - zastrzeżonym wolnym agentem.
Hornets mogą liczyć na to, że to Batum z powodzeniem przejmie odium odpowiedzialności za obronę pozycji 2/3. Mogą liczyć na to, że 23-letni Lamb zaliczy przełomowy sezon w swojej karierze, a Lin znajdzie sobie w końcu miejsce w NBA. Te trzy rzeczy mają spore szanse się wydarzyć, przy czym oczywiście Batum nie jest tak dobrym obrońcą jak Kidd-Gilchrist. Lin ma opcję na drugi sezon, więc teoretycznie każdy z tej trójki gra o kontrakt, gdy za rok w lipcu salary-cap wzrośnie aż o 20 mln dolarów. Do wzięcia są minuty i pieniądze. To pierwsze jest podane niemal jak na tacy, zwłaszcza dla Batuma i Lina.
Jeżeli jednak któryś z tej trójki wypadnie - zaczną się poważne kłopoty. Drugoroczniak i rzucający obrońca P.J. Hairston był w zeszłym sezonie fatalny, a na Ligę Letnią stawił się z kilkukilogramową nadwagą - powodzenia... Za nim są tylko Troy Daniels, Elliot Williams i podpisany w poniedziałek weteran Damien Wilkins. Na pozycji nr 3 może grać też Marvin Williams, ale defensywnie Hornets będą wtedy w dużych opałach.
Hornets mogą szukać szansy w wymianach. Użyć jako zachęty wybranego z nr 4 Draftu 2013 Cody'ego Zellera i liczyć na to, że ktoś widzi w nim silnego skrzydłowego, który doda metr do swojego zasięgu rzutowego i zacznie to robić zza linii za trzy. Mając w składzie Williamsa i wybranego z nr 9 ostatniego draftu Franka Kaminsky'ego, Hornets wydają się mieć na czwórce o jednego gracza za dużo. Spencer Hawes i Tyler Hansbrough powinni być zmiennikami "Big Ala".
Hornets mogą odezwać się do Minnesoty i zapytać o Kevina Martina, który chciałby opuścić budujących się na nowo Timberwolves. Mogą zapytać Detroit Pistons o Jodie'ego Meeksa i Reggie'ego Bullocka. Mogą porozmawiać z Indianą Pacers o Rodneyu Stuckeyu i Chasie Budingerze. Są w lidze do przejęcia zawodnicy na pozycjach 2/3. Jest ich sporo. Tylko, że Hornets raz jeszcze musieliby przyznać się przed samymi sobą, że tak źle jak oni, nie wybiera w draftach nikt. Już to poniekąd zrobili wybierając w ostatnim drafcie Kaminsky'ego, a w czerwcu oddali jeszcze wybór nr 9 Draftu 2014 Noaha Vonleh (+ nierzucającego za trzy Geralda Hendersona) w wymianie za Batuma.
Przed teamem zarządzanym (źle) przez Michaela Jordana duże wyzwanie, ale z Batumem w składzie Hornets są w stanie przeżyć w obronie, a w ataku dodać sobie potrzebnego spacingu wokół gry ofensywnej przez Jeffersona.
Wystarczy jednak jeszcze jedna kontuzja na pozycjach obwodowych i wszystko może się posypać jak domek z kart. Dodatkowo w ostatnim roku kontraktu są Jefferson, Batum i trener Clifford. Niech nie zdziwi nas sytuacja, w której już po kilku miesiącach sezonu, rozpocznie się wyprzedaż w Charlotte i zimą do przejęcia będą umowy najlepszych graczy.
{"id":"","title":""}