Mateusz Ponitka będzie gwiazdą TBL? "Najpierw musi być zespół"

Kapitalny występ reprezentacyjnego obwodowego w meczu z Rosą zapewnił Stelmetowi Superpuchar Polski. Czy Mateusz Ponitka już w tym sezonie może stać się największą gwiazdą Tauron Basket Ligi?

Stelmet BC pokonał w środowy wieczór Rosę 67:66 i zgarnął Tauron Superpuchar Polski, ale nie zaczął tego spotkania najlepiej. Po pierwszej kwarcie przegrywał 16:22, w drugiej co prawda zmniejszył różnicę, ale dopiero w ostatnich sekundach zapewnił sobie zwycięstwo.

- Trzeba przyznać, że to nie był nasz najlepszy mecz. W pierwszej połowie pozwoliliśmy Rosie zdobyć zbyt dużo punktów i popełniliśmy dużo błędów w obronie - przyznał Saso Filipovski. - W trzeciej kwarcie wróciliśmy do gry, przez ostatnie pięć minut bardzo dobrze broniliśmy i zniwelowaliśmy przewagę Rosy - dodał.

Starcie z finalistą Pucharu Polski otworzyło sezon 2015/2016. - To był pierwszy mecz, graliśmy trochę nerwowo. Skuteczność i egzekucja nie były najlepsze w naszym wykonaniu. Musimy popracować nad konsekwencją. Gratulacje dla rywali, którzy trafili dziewięć "trójek" - podkreślił szkoleniowiec zielonogórzan. Gospodarze oddali 22 próby "zza łuku". Dla porównania, mistrzowie Polski trafili takich rzutów 6 na 18.

Słoweński trener miał do swoich podopiecznych pretensje o słabą koncentrację na linii rzutów osobistych. Skuteczność w tym elemencie wyniosła bowiem 64,3 procent. - Kiepskie rzuty wolne w naszym wykonaniu pokazały, że było trochę nerwowości po naszej stronie, bo to jest łatwy element, jest tylko piłka i kosz, nie ma rywali - zaznaczył.

Jak na doświadczony zespół przystało, w kluczowych momentach zawodnicy Stelmetu zachowali więcej "zimnej krwi". - Wygraliśmy ten superpuchar i to mnie cieszy. Wiemy, że przed nami długa droga i czeka nas bardzo dużo pracy. Jeśli Rosa wygrałaby ten superpuchar, to również byłby to sprawiedliwy wynik - zauważył.

Decydujące punkty zdobył dla zielonogórzan Mateusz Ponitka. Zawody zakończył z 26 "oczkami" na koncie i odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika spotkania. Po ostatniej syrenie bardzo szybko pojawiły się głosy, że obwodowy może być gwiazdą Tauron Basket Ligi już w tym sezonie. - Aby była gwiazda, to musi być zespół. Ponitka sam nie wygra meczu, jeśli nie będzie miał pomocy kolegów. Cieszy mnie jego wysoki potencjał. To jest talent, który jest w stanie zrobić jeszcze dwa, trzy kroki do przodu, ale musi pokazać konsekwencję w swojej grze i poprawić obronę. Może być lepszy w zbiórkach - ustosunkował się do tego Filipovski.

Źródło artykułu: