[b]
WP SportoweFakty: Twój przypadek jest dość ciekawy - byłeś już w ekstraklasie, ale meczu w nim nie zagrałeś. Można powiedzieć, że w środę zadebiutujesz na tych parkietach?[/b]
Arkadiusz Kobus: Tak, wszystko się zgadza. To było jeszcze w czasach Asseco Prokomu Gdynia. Byłem w drużynie ekstraklasowej, ale pełniłem rolę gościa od treningów. Później balansowałem na poziomie I i II ligi. Śmiało można napisać, że to mój debiut w TBL. Mam nadzieję, że to będzie udany sezon.
Jakieś szczególne emocje się pojawiają, czy takie kwestie na 29-letniego koszykarza już nie wpływają?
- Nie. Powiem ci, że gdybyś zadał takie pytanie dwa lata temu, to inaczej na nie bym odpowiedział. Bardzo bym się tym ekscytował. Teraz jestem już na innym etapie. Zdałem sobie sprawę, że wielu graczy balansuje na granicy ekstraklasy i I ligi. Spotkałem sporo koszykarzy, który występowali na zapleczu TBL, a na swoim koncie mieli występy w Eurolidze, czy w ligach zagranicznych. Dlatego mówię, że to nie jest dla mnie nic specjalnego. Chcę wyjść i robić swoje. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć swoje miejsce w drużynie.
Masz "łatkę" gracza bardzo solidnego na poziomie I ligi. Teraz czas na ekstraklasę?
- Chciałbym, aby tak się stało, ale nie ma co ukrywać, że czeka mnie zdecydowanie inna gra. W I lidze gra była wokół mnie - miałem często piłkę, dużo rzutów oddawałem. Tutaj tego nie będzie. Mam określoną rolę - muszę wejść i robić pozytywne rzeczy. Jak nie będzie mi wychodziło, to będę siedział. Liczę na dobre występy w Polpharmie i że na dłużej zakotwiczę w tej ekstraklasie.
Czy mentalnie przestawiłeś się już na takiego "role-playera"?
- Wydaje mi się, że nie będzie już takiego problemu, bo w Toruniu odgrywałem taką właśnie rolę. Nie byłem tam graczem pierwszego frontu, a raczej zadaniowcem. To mi odpowiadało. Dobrze się w to wpasowałem. Muszę na pewno poprawić obronę, bo w ekstraklasie to nie przejdzie. Zawodnicy wykorzystują każdy najmniejszy błąd.
Tego nie ma w I lidze?
- Czasami można coś ukryć, a pomylić, a rywal tego nie wykorzysta. W ekstraklasie jak chwilę odpoczniesz, to przeciwnicy zaraz to egzekwują. Nie ma mowy o tym, aby się pomylić. Trzeba cały czas być skoncentrowanym.
Wielu graczy niczym jak mantrę powtarza, że poziom atletyzmu w obu ligach jest na nieporównywalnie różnym poziomie. To prawda?
- To prawda, chociaż w I lidze również zdarzają się zawodnicy, którzy są skoczni i strasznie silni. Ja bym z kolei wskazał na fakt, że w klubach ekstraklasowych jest większy profesjonalizm. Zaskoczył mnie, że zawodnicy, którzy mają już po 30 lat, przychodzą szybciej na treningi i doskonalą swoje umiejętności. Tego niektórym graczom w I i II lidze nieco brakuje. Czasami przychodzą odbębnić trening. Tutaj tego nie ma. Dla niektórych graczy koszykówka to całe życie. Mogę się tego od chłopaków nauczyć. Nie ma tutaj półśrodków - albo wchodzisz na 100 procent w tę ligę albo cię tutaj nie ma.
Zdarzały się takie rzeczy w I czy II lidze?
- Oczywiście. Są zespoły, które trenują na pół gwizdka, czyli raz dziennie. To nie jest do końca profesjonalne. Sam byłem w takich drużynach.
Rozmawiał Karol Wasiek