Nieudana inauguracja Polpharmy. "Część zespołu nie wytrzymała presji"

Bardzo kiepsko w swoim pierwszym spotkaniu nowego sezonu zaprezentowali się koszykarze Polpharmy Starogard Gdański. Kociewskie Diabły uległy Startowi Lublin 68:77 pomimo iż początek meczu w ogóle na to nie wskazywał.

Patryk Butkowski
Patryk Butkowski

Środowe spotkanie na Lubelszczyźnie rozpoczęło się bardzo dobrze dla Farmaceutów. Co więcej podopieczni Dariusza Szczubiała na starcie kolejnych rozgrywek prowadzili 11:0! Z czasem do gry zaczęli jednak dochodzić podopieczni Pawła Turkiewicza, którzy dogonili gości i po pierwszej połowie pojedynku przegrywali zaledwie różnicą 6 "oczek". 3. kwarta to już popis Startu Lublin, w którym prym po raz kolejny wiedli Jarosław Trojan i Nick Kellogg, lecz tym razem nie byli osamotnieni. Świetne zawody rozegrał Marcin Salamonik, autor 7 punktów i aż 13 zbiórek. Solidnie spisali się także Jan Grzeliński i Rob Poole. Co jednak stało się z przyjezdnymi? Fani Biało-Niebieskich nie spodziewali się, że ich ulubieńcy tak kiepsko wejdą w zmagania.

- Gospodarze wygrali, więc byli lepszą drużyną szczególnie w 2. połowie - przyznawał Dariusz Szczubiał, szkoleniowiec Polpharmy. - Trochę mnie dziwi, że część mojego zespołu nie wytrzymała presji, zagraliśmy inaczej niż sobie planowaliśmy. Było mało konsekwentnie, dużo chaosu i to było nie do opanowania - dodawał.

Wśród gości należy wyróżnić przede wszystkim Amerykanina Kevina Baileya, który został obarczony sporą odpowiedzialnością w debiucie na europejskich parkietach. Zawiedli jednak inni, w ostatniej części walki przebudził się dopiero lider starogardzian Michael Hicks, jednak jego zryw nie dał im zwycięstwa.

- Zagraliśmy fatalne spotkanie i nie graliśmy tego, co założyliśmy sobie przed meczem - przyznawał Marcin Flieger, kapitan Farmaceutów. - Myślę, że byliśmy inną drużyną niż w grach przedsezonowych i nie pokazaliśmy pełni naszych możliwości. Po części było spowodowane to tym, iż było to pierwsze nasze spotkanie w lidze. Tak jak trener powiedział, była jakaś tam presja, graliśmy też kolejkę później i sądzę, że to wszystko miało też wpływ, ale na pewno to nas nie tłumaczy i nie możemy sobie na wyjazdach grać mało agresywnie w obronie i pozwalać sobie na przestoje w grze, gdzie przeciwnik zdobywa po kilkanaście punktów, a my nie możemy nic zrobić. Na wyjazdach trzeba grać punkt za punkt jeśli myśli się o wygranej. Myślę, że wyciągniemy z tego meczu wnioski, na to liczę i na pewno zrobimy wszystko, aby grać dużo lepiej, na tyle ile nas stać - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×