Katastrofa Stelmetu na inaugurację Euroligi! Ten mecz powinni byli wygrać!

Niewiarygodne! Stelmet fatalnie spisał się w ostatniej odsłonie, w szczególności na finiszu, w efekcie przegrał na inaugurację Euroligi! Mistrzowie Polski mogą sobie pluć w brodę, bo powinni byli wygrać z Żalgirisem.

Od początku było widać, że gra obu drużyn będzie ukierunkowana na defensywę. Żadna ze stron nie odpuszczała i próbowała szczelnie bronić. Lepiej wychodziło to koszykarzom mistrza Polski. Stelmet grał mądrze i w dodatku całkiem skutecznie, ale przede wszystkim zmuszał przeciwnika do błędów.

Żalgiris Kowno nie mógł się ani wstrzelić, ani też przebić przez blok gospodarzy. Mistrzowie Litwy, wśród których było aż pięciu wicemistrzów Europy, potrzebowali kilku minut, żeby się przełamać. Kiedy już to uczynili, to faktycznie stali się groźni. Mimo to zielonogórzanie potrafili wytrwać napór i utrzymać przewagę.

W drugiej kwarcie zaliczyli nawet znakomity start, co zawdzięczali szybkiej i agresywnej grze koszem graczy z Kowna. Tyle że goście po ciosie szybko się otrząsnęli i zaatakowali. Żalgiris ewidentnie złapał wiatr w żagle. Przede wszystkim w ich szeregach świetnie spisywał się Paulius Jankunas, który do przerwy zdobył aż dwanaście punktów.

Wydawało się, że mistrzowie Litwy zaczynają nie tyle przeważać, co nawet dominować. Ich przewaga rosła, a zespół z Winnego Grodu ciągle bił głową w mur. Przełamanie nastąpiło za sprawą Mateusza Ponitki. 22-letni zawodnik najpierw zaliczył akcję 2+1, a potem - dzięki skutecznej obronie całej drużyny - przejął piłkę i dołożył dwa punkty z kontry.

Mistrzowie Polski znacząco zniwelowali deficyt, a w samej końcówce pierwszej połowy toczyli wyrównaną i - jak się okazało - zwycięską walkę z mocnym rywalem. Stelmet schodził bowiem na przerwę w nieco lepszych nastrojach i z minimalną przewagą, co zawdzięczali trafieniu Karola Gruszeckiego.

Po wznowieniu gry zawodnicy Sasy Filipovskiego spisywali się naprawdę przyzwoicie. Zielonogórzanie wciąż szczelnie bronili, zaś w ofensywie mogli liczyć na Vlad-Sorin Moldoveanu i Łukasz Koszarka, którzy byli najskuteczniejszymi koszykarzami gospodarzy w tym spotkaniu. Nasz zespół prezentował się na tyle dobrze, że w pod koniec trzeciej odsłony miał już wyraźną przewagę.

Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do załamania. Wcześniej ekipa z Winnego Grodu potrafiła wyjść z kryzysu, ale tym razem było inaczej. Żalgiris systematycznie zmniejszał straty i gonił. Tempo było ślamazarne, lecz końcówka wybitnie udana w wykonaniu graczy Gintarasa Krapikasa.

Na finiszu mistrzowie Litwy wykorzystali swoje atuty, twardo naciskali po obu stronach parkietu i mogli liczyć na niezawodnego Jankunasa oraz Brocka Motuma. Właśnie w ten sposób udało im się wyszarpać cenne zwycięstwo.

Stelmet nie ma powodów do zadowolenia. Co prawda nie był faworytem tego meczu, ale nie potrafił dowieźć - i to przed własną publicznością - sporego prowadzenia. W decydującym fragmencie bił głową w mur i po prostu nie miał pomysłu na rozegranie akcji. Porażka ma zatem wyjątkowo gorzki smak.

Stelmet BC Zielona Góra - Żalgiris Kowno 62:66 (17:15, 18:19, 18:12, 9:20)

Stelmet: Moldoveanu 16, Koszarek 14, Ponitka 9, Bost 6, Borovnjak 6, Reynolds 4, Gruszecki 3, Hrycaniuk 2, Djurisić 2, Szewczyk 0, Zamojski 0.

Żalgiris: Jankunas 17, Motum 16, Hanlan 14, Seibutis 11, Javtokas 5, Vougioukas 2, Pocius 1, Kalnietis 0, Lekavicius 0.

MiejsceDrużynaZwycięstwaPorażki+/-
1. Pinar Karsiyaka 1 0 22
2. Lokomotiw Kubań 1 0 11
3. Żalgiris Kowno 1 0 4
4. Stelmet Zielona Góra 0 1 -4
5. Panathinaikos Ateny 0 1 -11
6. FC Barcelona 0 1 -22
Źródło artykułu: