Wieczna pozycja za plecami Kevina Duranta oraz Russella Westbrooka musiała odegrać znaczącą rolę na psychice Jamesa Hardena. Po trzech sezonach, w których zawodnik nie miał żadnej poważniejszej kontuzji, a w których rozegrał tylko siedem spotkań w pierwszej piątce, nadszedł dla niego czas na zmiany.
Po nieefektywnych próbach negocjacji dotyczących nowego kontraktu z Oklahomą City Thunder, Harden trafił w wymianie do Houston Rockets, gdzie obok Dwighta Howarda, miał stworzyć duet na miarę Finałów NBA. Po sezonie regularnym, w którym James grał jak MVP ligi, wprowadził zespół do fazy playoff pierwszy raz od rozgrywek 2008/2009. Pech chciał, że "Rakiety" trafiły wtedy na rozpędzonych Thunder, którzy pokonali ich w sześciu meczach.
Od zmiany barw klubowych, kariera Hardena nabrała jednak niesamowitego tempa. Bardzo szybko stał się zawodnikiem, wokół którego Rockets będą chcieli budować zespół. Trzy lata z rzędu był wybierany do meczu All-Star, a w dwóch poprzednich sezonach nie miał konkurencji, jeżeli chodzi o miejsce w All-NBA First Team.
-Jestem teraz w bardzo dobrym miejscu. Wszystko toczy się tak, jakbym tego chciał i jak sobie wyobrażam. Moja rodzina i przyjaciele mają się świetnie. Wszyscy są aktualnie tu, gdzie powinni i wszyscy są z tego powodu szczęśliwi. - mówił zawodnik.
Co najważniejsze, status jednego z najlepszych graczy w lidze wcale nie sprawił, że Harden spoczął na laurach. Chce on nadal się rozwijać i nadal stawiać przed sobą nowe cele. Co więcej - ostatnio zapowiedział nawet, że ma zamiar grać więcej bez piłki, ponieważ chciałby dołączyć do klubu "50-40-90". Jest to lista złożona z zawodników, którzy w ciągu sezonu trafiają co najmniej 50% z gry, 40% za trzy punkty i 90% z linii rzutów wolnych.
-Cały czas mam przed sobą główny cel, którym jest mistrzostwo ligi. Zawsze na treningach wychodzę ostatni, jestem wiecznie głodny kolejnych sukcesów. Przede mną jeszcze długa droga, ale wiem, że mogę zawędrować na sam szczyt. - powiedział. Zapytany natomiast o najważniejszą rzecz dotyczącą tego, czy zamierza występować do końca kariery w barwach Rockets, odpowiedział bez wahania. -Zdecydowanie, z pewnością to wszystko skończy się właśnie tutaj.