Jeremy Lin: Knicks znowu mnie nie chcieli

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News /  /
East News / /
zdjęcie autora artykułu

Jeremy Lin został na początku 2012 roku niespodziewaną gwiazdą New York Knicks i całej NBA. Trzy i pół roku później zgłosił się do Knicks, ale ci nie byli nim zainteresowani.

W tym artykule dowiesz się o:

Czy ktoś pamięta jeszcze "Linsanity"? Jeremy Lin przez kilka tygodni wywracał koszykarski świat do góry nogami. Nieznany szerzej debiutant w lutym 2012 roku awansował z końca ławki rezerwowych do pierwszej piątki New York Knicks i w 11 kolejnych meczach zaliczał średnio 23.9 punktów i 9.1 asyst. Knicks w tym czasie wygrali 9 z 11 spotkań.

Ale w lipcu tego roku Knicks nie byli nim zainteresowani, gdy Lin został niezastrzeżonym wolnym agentem.

- Zapytałem się ich czy możemy pomówić o kontrakcie dla mnie, ale nie było żadnej rozmowy - powiedział Lin w wywiadzie z "New York Daily News".

Po rewelacyjnym sezonie Lina w 2012 roku Knicks zaskoczyli NBA i nie zostawili go w składzie. Pozwolili mu odejść do Houston Rockets, z którymi podpisał trzyletnią umowę za 25 mln dolarów. Kilka miesięcy później Rockets pozyskali Jamesa Hardena i od tego czasu kariera Lina nie potoczyła się po jego myśli. Ostatni sezon spędził w Los Angeles Lakers, ale miał tam problemy z trenerem Lakers Byronem Scottem. W lipcu Lin podpisał dwuletni kontrakt z Charlotte Hornets.

- Zawsze byłem otwarty, żeby wrócić do Nowego Jorku. Nie chcę mówić, że to ja odszedłem w 2012 roku, bo to oni po prostu nie chcieli wyrównać oferty Rockets. Ale zawsze byłem gotów, żeby kiedyś wrócić. Jednak rozumiem ich. Rozumiem co się stało. Nie ma między nami żadnych animozji - dodał Lin.

Rozgrywającymi Knicks w nadchodzącym sezonie będą Jose Calderon, Langston Galloway i debiutant Jerian Grant. Knicks mieli wolne miejsce w budżecie na nowe kontrakty, ale wykorzystali je w szczególności na centra Robina Lopeza i skrzydłowego Arrona Afflalo.

Czy "Linsanity" jeszcze wróci do NBA? Prawdopodobnie nie. Lin może być jednak wciąż bardzo przydatnym ofensywnie graczem, zwłaszcza w systemie opartym o pick-and-roll, z bardzo dobrym spacingiem. W Hornets miał pełnić rolę rezerwowego za Kembą Walkerem, ale wobec kontuzji skrzydłowego Michaela Kidda-Gilchrista powinien grać więcej jako rzucający obrońca.

Ani Hornets, ani Knicks nie są wymieniani przed sezonem w gronie drużyn, które awansują do pierwszej ósemki playoffów w Konferencji Wschodniej.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)