Ślęza Wrocław rozpoczęła sezon doskonale wygrywając cztery pierwsze mecze na starcie. Passa zakończyła się w niedzielę, kiedy to wrocławianki we własnej hali mierzyły się z toruńskimi Katarzynkami. Ekipa z Grodu Kopernika co prawda nie rozpoczęła sezonu w imponującym stylu, jednak stopniowo się odradza i pokazała to w niedzielę.
Przyczyny porażki wskazuje liderka Ślęzy. - W mojej opinii nasza defensywa nie była wystarczająco agresywna i zbyt mało pomagałyśmy sobie nawzajem. Miałyśmy swoje szanse w tym meczu aby go złamać, ale nam się to nie udało - przekonuje Sharnee Zoll, która i sama w sobie szuka przyczyn porażki. - Spudłowałam zbyt wiele rzutów i popełniłam zbyt dużo strat. W wielkich meczach takie rzeczy nie mogą się przytrafiać.
W całym meczu Zoll wykorzystała 6 z 16 rzutów z gry i popełniła 4 straty. Po stronie pozytywów amerykańskiej rozgrywającej zapisano 15 punktów, 7 asyst, 5 zbiórek oraz 2 przechwyty.
We Wrocławiu udało się zbudować bardzo ciekawy zespół i wielu stawia go w roli faworyta do medali w bieżących rozgrywkach. Jak do takiej sytuacji podchodzi Zoll? - Zdecydowanie wierzę w to, że jesteśmy w stanie walczyć o medale. Najważniejsze jest walczyć w każdym meczu. Jak można zaobserwować wszystkie zespoły w lidze są bardzo dobre, każdy z każdym walczy i może wygrać, dlatego musimy być bardzo skoncentrowane na każdym mecz - ocenia rozgrywająca.
Dla Zoll wrocławski zespół to trzeci, jaki reprezentuje w Polsce. Wcześniej były to zespoły z Polkowic i Gorzowa Wielkopolskiego. Amerykanka cieszy się z podjętej decyzji o związaniu się umową ze Ślęzą oraz cieszy się każdym dniem w mieście Wrocław.
- Pokochałam to miasto, a władze klubu są wspaniałe. Faktycznie w Polsce to mój trzeci klub, ale to moje pierwsze duże miasto więc korzystam z tego, aby jak najwięcej dowiedzieć się tak o nim, jak i całej polskiej historii - kończy.
W bieżących rozgrywkach Zoll notuje na swoim koncie średnie na poziomie 12 punktów, 6,6 asysty i 4 zbiórek. W tej drugiej kategorii w TBLK ustępuje miejsca tylko Jelenie Skerović.