- Zagrałyśmy świetne spotkanie. W każdym elemencie gry byłyśmy lepsze, a dyspozycja dnia nie pozostawiała żadnych złudzeń przeciwnikowi. Może nie był to perfekcyjny mecz, ale naprawdę dobry - ocenia sobotnie spotkanie Martyna Koc, podkoszowa Artego Bydgoszcz.
Trudno nie zgodzić się z reprezentantką Polski, bowiem bydgoszczanki - zwłaszcza w pierwszej połowie meczu w Siedlcach - trafiały niemal wszystkie rzuty, grając na ponad 80-procentowej skuteczności w rzutach z gry. Warto dodać, że wicemistrzynie Polski w samej pierwszej części meczu wywalczyły więcej punktów (68), niż MKK Siedlce w całym spotkaniu!
Jak duży wpływ na tak dobry występ w Siedlcach miała porażka w Polkowicach? - Największy! - krótko rzuca Koc. - Wiedziałyśmy, że zespół z Polkowic po zmianie trenera będzie odmieniony, zmotywowany i pełny nowej energii. Pomimo tego nie potrafiłyśmy się wystarczająco skupić. Nie chcemy już powtórzyć tego błędu - dodaje.
Przegrana w Polkowicach to jedyna wpadka bydgoszczanek w tym sezonie. Co było główną przyczyną tamtej porażki? - Przede wszystkim brak skuteczności. Tego dnia byłyśmy w naprawdę słabej dyspozycji rzutowej - komentuje reprezentacyjna podkoszowa. - Oczywiście to się zdarza, ale mając tak zmotywowanego przeciwnika ciężko jest nadrobić te braku innymi elementami gry. Zresztą sytuacją powtórzyła się w minionej kolejce, w której Polkowice pokonały Wisłę Can Pack.
Efektowna wygrana w Siedlcach przy równoczesnych porażkach Ślęzy Wrocław i Wisły Can Pack Kraków sprawiły, że Artego zameldowało się po 5. kolejkach na szczycie tabeli TBLK. Bydgoszczanki w tym sezonie w opinii wielu nie są postrzegane tylko do wywalczenia medalu, ale do wywalczenia tytułu mistrzowskiego, czego jeszcze nie udało wywalczyć.
- Artego od kilku lat konsekwentnie zajmuje najwyższe miejsca w tabeli. Mamy już dwa medale i oczywiście, że chciałybyśmy mieć komplet kolorów - zapowiada Koc.
Sama zauważa jednak, że ochotę na złote medale ma nie tylko bydgoskie Artego, ale i kilka innych zespołów, bo liga w tym sezonie jest niesamowicie wyrównana. - Jest kilka drużyn, które w tym roku mają podobne ambicje. Pierwszy raz od dawna tytuł mistrzowski nie jest przewidywalny - dodaje.
Czy zatem właśnie na bydgoszczankach będzie ciążyła największa presja? - To nie jest presja, a raczej kwestia tego, że nasze sportowe charaktery nie pozwolą odpuścić nawet na chwilę, żeby osiągnąć to, na co pracuje się cały sezon - kończy Koc.