Rosa Radom nie najlepiej rozpoczęła sezon w Tauron Basket Lidze. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego przegrali ze Stelmetem BC Zielona Góra w ramach Superpucharu Polski, później okazali się słabsi od Anwilu Włocławek i Śląska Wrocław. Były to porażki na własne życzenie, bo w każdym z tych spotkań radomianie mieli przewagę.
Pierwsze zwycięstwo udało się odnieść w ostatnią środę w Gdyni. Rosa wygrała z Asseco 64:61, ale radomianie znów nie zachwycili. W końcówce ponownie dali rywalom wrócić do gry.
- Cieszę się, że w końcu wygraliśmy. Takie zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Mieliśmy wysoką przewagę, ale znów daliśmy rywalom wrócić do meczu. O naszej końcówce lepiej nie rozmawiać. Pozwoliliśmy Asseco odrobić straty, tak jak to było w spotkaniu ze Stelmetem BC Zielona Góra i Anwilem Włocławek - komentuje Seid Hajrić, podkoszowy Rosy Radom, który zdobył pięć punktów i miał tyle samo zbiórek.
Radomianie w najbliższym czasie rozpoczną grę na dwóch frontach. W FIBA Europe Cup trafili do grupy J, w której będą rywalizować z Turk Telekom Ankara, KTP-BASKET i KK Kumanovo 2009. Hajrić zaznacza, że jego zespół jest gotowy do gry na dwóch frontach.
- Zaczynamy teraz granie na poważnie. Grafik będzie bardzo napięty. W sobotę mierzymy się ze Stalą Ostrów Wielkopolski, a później lecimy do Finlandii. W czwartek wracamy i w piątek wyruszamy już do Zgorzelca. Jesteśmy gotowi fizycznie do takiej rywalizacji na dwóch frontach. W okresie przygotowawczym rozgrywaliśmy sporo meczów i wiemy, że potrafimy grać na wysokim poziomie - podkreśla Hajrić, który jest przekonany o dużej wartości sportowej zespołu z Radomia.
- Mamy duży potencjał. Kwestią jest to, czy go wykorzystamy. Nie boimy się żadnego rywala, bo tak naprawdę wszystko zależy od nas - mówi podkoszowy Rosy Radom.