Trzeci mecz i trzecia porażka - Polpharma Starogard Gdański znów walczyła dzielnie, ale im bliżej końca spotkania w Tarnobrzegu, tym więcej do powiedzenia mieli gospodarze. Siarka wygrała ostatnią kwartę aż 24:10, co pozwoliło jej odnieść zwycięstwo 74:69. Po spotkaniu wiele zastrzeżeń trener Dariusz Szczubiał miał zwłaszcza do swoich podkoszowych, którzy byli tylko tłem dla dobrze dysponowanych w walce o zbiórki zawodników Zbigniewa Pyszniaka.
- Minuta dekoncentracji w defensywie w czwartej kwarcie zadecydowała o wyniku. Karygodne... Potrafiliśmy się bić i walczyć przez 39 minut i nagle wszystko padło. Gospodarze mieli czyste pozycje, trafiali swoje rzuty. Nie pierwszy raz nam się to zresztą zdarza - nie ukrywa trener Kociewskich Diabłów.
Zawiedli wysocy koszykarze w szeregach gości. O ile Tomasz Wojdyła dopiero wraca do gry po kontuzji, to postawa Romana Szymańskiego i Justina Warda pozostawia wiele do życzenia. - Muszę podkreślić słabą dyspozycję zawodników na tych pozycjach. Oprócz Łukasza Diduszko, który w tym starciu grał jako podkoszowy wyglądało to źle. Zaliczył 15 zbiórek, co pokazuje, jak ważna jest wola walki i zaangażowanie. Również nie mam większych pretensji co do jakości gry Szymona Długosza, natomiast o pozostałych, lepiej nie wspominać - dodaje Szczubiał.
Dla doświadczonego trenera był to powrót do miejsca, w którym spędził trzy sezony. Mimo wielkiej szansy Kociewskie Diabły oddały wygraną Siarce Tarnobrzeg i są w bardzo trudnej sytuacji. Nic nie wskazuje, by mogli przełamać się także w starciu z mistrzami Polski z Zielonej Góry. Czy w drużynie Polpharmy konieczne są zmiany?
- Myślę, że też zawiedliśmy w ataku. To gracze obwodowi przez cały mecz fajnie się prezentowali i głównie oni ciągnęli to prowadzenie aż do czwartej kwarty - mówi opiekun Farmaceutów.