JAS FBG Zagłębie Sosnowiec miało ogromną ochotę na trzeci triumf w rozgrywkach TBLK. Po bardzo dobrej pierwszej połowie meczu z Basketem Gdynia wszystko wyglądało na to, że tak właśnie się stanie. Po przerwie to jednak team z Trójmiasta przejął inicjatywę i wygrał ostatecznie 66:60.
Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby nie kontuzja Ketii Swanier, której amerykańska rozgrywająca doznała już w pierwszej kwarcie meczu. - W 9 minucie straciliśmy ją i nie będę mówił, jak ważnym ogniwem naszego zespołu jest ta zawodniczka. Przez ponad 30 minut graliśmy bez naszej liderki - komentował sytuację na pomeczowej konferencji prasowej trener zespołu Mirosław Orczyk.
Przebojowo grającej Amerykanki brakowało przede wszystkim po przerwie. - Jej brak najbardziej odczuwalny był w drugiej połowie, kiedy zespół z Gdyni postawił kombinowaną i mocną defensywę - dodał Orczyk.
Swanier kontuzji doznała w 9 minucie meczu. Amerykanka wyszła w górę przy rzucie za trzy punkty i spadając podkręciła staw skokowy. To była jej ostatnia akcja w tym meczu.
Czy istnieje zagrożenie, że podstawowa rozgrywająca Zagłębia może nie zagrać za tydzień w meczu z MKS Polkowice? Sama zainteresowana ma nadzieję, że nie będzie musiała obserwować tego meczu z perspektywy ławki rezerwowych.
- Ze mną wszystko ok, czuję się już dobrze. Tak naprawdę mam nadzieję, że nie czeka mnie przerwa i będę mogła zagrać w kolejnym meczu swojego zespołu - przekonuje Swanier.
Jak ciężko byłoby zastąpić Amerykankę wystarczy spojrzeć w statystyki. Rozgrywająca na parkiecie spędza w każdym meczu ponad 30 minut notując na swoim koncie 9,3 punktu, 4,9 zbiórki, 3,3 asysty i 3 przechwyty. To właśnie ona, wspólnie z Shannon McCallum i Aishah Sutherland, ma największy wpływ na grę ekipy z Sosnowca.