[tag=19251]
Nenad Misanović[/tag] z bardzo solidnej strony pokazał się w pierwszym meczu w barwach Trefla Sopot. Zawodnik uzyskał 12 punktów (6/8 za dwa, 0/3 za jeden) i pięć zbiórek. Jedynym mankamentem był fakt, że popełnił pięć przewinień i musiał przedwcześnie opuścić boisko.
WP SportoweFakty: Jak oceniasz swój debiut w barwach sopockiego zespołu? Jesteś usatysfakcjonowany?
Nenad Misanović: Nie mogę zadowolony, ponieważ przegraliśmy. I to w takich okolicznościach... Trudno pogodzić się z taką porażką. Włożyliśmy w ten mecz wiele energii, walczyliśmy do ostatnich sekund, ale nie udało się dowieźć przewagi do samego końca. Musimy iść jednak w tym kierunku, jaki pokazywaliśmy przez większość meczu ze Śląskiem.
Ze swojego występu jesteś zadowolony?
- Starałem się pomóc drużynie w najlepszy z możliwych sposobów. Muszę przyznać, że miałem kilka niezłych zagrań. Cały czas uczę się jednak drużyny, dlatego w kolejnych meczach powinno być jeszcze lepiej.
[b]
Na parkiecie pojawiłeś się po roku przerwy. Jakie emocje towarzyszyły tobie przy tym występie?[/b]
- Nie ukrywam, że przez tę przerwę nieco obawiałem się, jak będę czuł się na boisku. Mogę powiedzieć, że zaskoczyłem sam siebie. Mój organizm dobrze zareagował na trudne treningi u trenera Zorana Marticia. Wierzę, że mogę grać jeszcze lepiej i dłużej na parkiecie.
Co wniesiesz do zespołu z Sopotu?
- Mogę wnieść do drużyny przede wszystkim doświadczenie. Grałem w koszykówkę na trzech kontynentach: w Azji, Afryce i oczywiście w Europie. Postaram się pomagać drużynie w obronie zatrzymując penetracje w naszą strefę podkoszową. Chcę również wzmocnić zbiórkę tak w obronie, jak i w ataku. Mogę też efektownie wsadzić piłkę z góry, tak aby ich nieco uszczęśliwić.
Dlaczego przez rok nie widzieliśmy ciebie na ligowych parkietach?
- Miałem problemy osobiste, które nie pozwoliły mi na grę w żadnym klubie. Byłem przede wszystkim skupiony na tym, aby je rozwiązać. Później pojawiło się kilka ofert od różnych klubów, ale żadna nie była na tyle dobra, aby się na nią zdecydować
Dlaczego w takim razie przyjąłeś ofertę z Sopotu?
- Przyjąłem tę propozycję z dwóch powodów. Przede wszystkim z racji tego, że Trefl ma wspaniałą historię. Jest świetnie zorganizowany. Wiem, że przeszedł czas na odmłodzenie składu, ale dużym plusem jest to, że trenerem tutaj jest Zoran Martić. Znam go dobrze z Ligi Adriatyckiej i wiem, że potrafi z sukcesami prowadzić kluby. Kiedy dostałem telefon z Trefla, to nie miałem wątpliwości, czy przyjąć ofertę.
To nie jest twoja pierwsza przygoda z polskim klubem.
- To prawda. Przede wszystkim byłem wtedy młodszy (śmiech). W Polsce bardzo mi się podoba. Mieszkają tutaj bardzo przyjaźni ludzie. Czuję się w Polsce jak w domu, gdyż jest bardzo podobna do Serbii.
Rozmawiał Karol Wasiek