Przypomnijmy, iż w spotkaniu drugiej kolejki FIBA Europe Cup zespół Turk Telekomu pokonał w Radomiu Rosę 84:68. Dla podopiecznych Ercumenta Suntera była to druga wygrana w tych rozgrywkach. Ekipa z Turcji przewodzi w tabeli grupy J.
Jeszcze w środowe przedpołudnie zawodnicy i sztab szkoleniowy drużyny znad Bosforu mogli zastanawiać się jednak nad tym, czy przystąpią w ogóle do zawodów. Nie posiadali bowiem... strojów meczowych, które zaginęły w podróży do Polski. Na warszawskim lotnisku Okęcie - skąd zostali przewiezieni do Radomia autokarem - zorientowali się bowiem, iż nie posiadają bagażu z trykotami.
- Znalazły się stroje Turków! Są na lotnisku w... Stambule - mogliśmy odczytać z konta Rosy na jednym z portali społecznościowych w środowe wczesne popołudnie. - Goście zagrają w strojach treningowych, które są jednak w pełni zgodne z meczowymi - informował komunikat.
Całą sytuację z uśmiechem skomentował Benjamin Woodside, jeden z najlepszych zawodników ekipy z Ankary w środowym starciu. - Faktycznie, mieliśmy duże problemy. Gdzieś zaginął nasz sprzęt. Na szczęście zaradziliśmy sytuacji - powiedział.