Zaledwie dwie wygrane w pierwszych ośmiu kolejkach TBLK oraz fatalny styl gry zespołu z Grodu Kopernika sprawiły, że włodarze klubu zdecydowały się na roszadę na stanowisku pierwszego trenera i powrót do drużyny Elmedina Omanicia.
Bośniacki szkoleniowiec, z którym to Katarzynki święciły swoje największe sukcesy, przyznaje, że długo się nie wahał nad przyjęciem oferty włodarzy Energi. - Nie było czasu, aby się zastanawiać - przekonuje.
Jak sam przyznaje sytuacja objęcia drużyny w trakcie sezonu nie jest łatwa, bo nie ma się wpływu na skład, jaki został zbudowany. - Nie jest łatwe prowadzić zespół, którego sam nie zbudowałem. Postaram się jednak wyciągnąć z tego zespołu maksymalnie dużo - dodaje.
Pod okiem Omanicia Katarzynki trenują od poniedziałku. Zarówno trener, jak i same zawodniczki zdają sobie doskonale sprawę, że musi się dużo zmienić, aby torunianki zaczęły marsz w górę ligowej tabeli. Nikt bowiem nie dopuszcza do siebie myśli, że ten sezon jest już stracony.
- Zespół musi dać z siebie wszystko, mysi być maksimum zaangażowania - przekonuje Omanić. - Należy wykorzystać wszystkie indywidualne cechy i jakość każdej z zawodniczek. Na koniec trzeba wszystko to wrzucić do jednego worka i zbudować z tego drużynę, która będzie dobrze współpracować na parkiecie.
Debiut nowego-starego trenera Katarzynek przypadnie na konfrontację z aktualnym mistrzem Polski oraz liderem rozgrywek, czyli Wisłą Can-Pack Kraków. Czy już w tym meczu kibice zobaczą odmienioną Energę?
- Mam szczerą nadzieję, że z Wisłą już będzie ta nowa-stara Energa, która pokaże nową jakość i przyciągnie na mecze znacznie więcej kibiców do hali - kończy Omanić.
Energa obecnie zajmuje ósmą pozycję w ligowej tabeli i jest to miejsce zdecydowanie poniżej oczekiwać. Za kadencji Anatolija Bujalskiego jedynym pozytywnym wydarzeniem było pokonanie we Wrocławiu Ślęzy. To było zdecydowanie za mało. Teraz ma nadejść nowe i zarazem lepsze.