Umocniona wyjazdowym zwycięstwem z WKS Śląskiem Wrocław lubelska ekipa udanie rozpoczęła sobotni mecz. Gospodarze objęli prowadzenie i długo zanosiło się na to, że uda im się po raz drugi wygrać we własnej hali. - Z przebiegu meczu wydawało się, że możemy wygrać. Zaczęliśmy dobrze i przez trzy kwarty graliśmy w miarę równo - ocenia Grzegorz Małecki.
Start Lublin spuścił z tonu w czwartej kwarcie, co King Wilki Morskie Szczecin bezlitośnie wykorzystały. Goście przejęli inicjatywę i zwyciężyli 82:72. - Niestety, przyszła czwarta kwarta i po raz kolejny popełniliśmy nasze notoryczne błędy. Po prostu oddaliśmy ten mecz i go przegraliśmy - nie owija w bawełnę 31-letni zawodnik.
Piętą achillesową Startu jest postawa w końcówkach meczów. Wielokrotnie w tym sezonie lubelski zespół zawodził w ostatnich odsłonach, co skutkowało porażkami. - Wszystkie mecze w domu gramy podobnie. Zaczynamy dobrze, jest dużo pozytywnych elementów, ale finalnie przegrywamy. W czwartej kwarcie nam nie wyszło, musimy to przeanalizować - kończy Małecki.