[b]
WP SportoweFakty: Jeden z twoich kolegów powiedział, że to wstyd przegrać z Treflem Sopot. Podzielasz jego opinię?[/b]
Mikołaj Witliński: Bez przesady. To żaden wstyd. Przecież Trefl Sopot mógł mieć znacznie lepszy bilans. Zabrakło im nieco szczęścia w poszczególnych spotkaniach. Przegrali kilka meczów w końcówkach. We wtorek byli od nas lepsi i dlatego wygrali. Musimy szanować każdego rywala i nie można nikogo lekceważyć.
Byliście odpowiednio przygotowani i skoncentrowani przed tym meczem?
- Nie ma co ukrywać, że do Sopotu przyjechaliśmy w roli faworyta. Trefl miał fatalną passę, a my z kolei pokonaliśmy wcześniej Rosę Radom i Anwil Włocławek. Byliśmy na fali i powinniśmy ten mecz wygrać. Widocznie nasze przygotowanie mentalne nie było na najwyższym poziomie. Trefl sprawił niespodziankę.
Dobre momenty zanotowaliście jedynie na początku meczu. Uzyskaliście przewagę i wydawało się, że będziecie to dalej kontynuować, ale tak się nie stało. Czego zabrakło? Co poszło nie tak?
- Przed meczem doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że w drużynie Trefla nie będzie Grega Surmacza i rotacja drużyny będzie utrudniona. Powinniśmy wykorzystać ten fakt i znacznie mocniej naciskać zespół z Sopotu. Uważam, że powinniśmy od samego początku ich zdetronizować, a nie zrobiliśmy tego. To sprawiło, że później się męczyliśmy. Trefl złapał swój rytm i tak to czasami wygląda.
Rehabilitacja z MKS-em Dąbrowa Górnicza?
- Będziemy grali u siebie, więc powinno być łatwiej. Liczymy na wsparcie naszych kibiców. To nam bardzo pomaga. Będziemy nastawieni bojowo, tak aby
wygrać ten mecz i zrehabilitować się za porażkę z Treflem Sopot.
[b]
W okresie wakacyjnym przeniosłeś się z Anwilu Włocławek do AZS-u Koszalin. Jak się czujesz się w nowym otoczeniu?[/b]
- Bardzo dobrze. Klub jest świetnie zorganizowany. Podoba mi się to, że ciężko pracujemy na treningach i dajemy z siebie wszystko. Sztab szkoleniowy doskonale wie, co robi. Korzystam z ich wiedzy - zarówno trenera Dedka, jak i Artura Packa, naszego trenera od przygotowania motorycznego.
Rozwijasz się?
- Zdecydowanie. Czuję, że robię postęp w swojej grze. Wszystko idzie w odpowiednią stronę.
Na twój rozwój ma chyba także wpływ rywalizacja na pozycji silnego skrzydłowego?
- Tak, to prawda. Rywalizuję z Patrikiem Audą o miejsce w składzie. Nie ukrywam, że to mnie buduję, kiedy wygram z nim walkę na treningu. To dobry zawodnik. Mogę się od niego kilku rzeczy nauczyć, podpatrzeć. Uważam, że wzajemnie napędzamy się do jeszcze lepszej gry.
Rozmawiał Karol Wasiek