Na tę chwilę działacze, zawodnicy i kibice Legii Warszawa czekali od kilkunastu miesięcy. Koszykarze ze stolicy powrócili do swojej hali na Bemowie, w której od 2014 roku odbywał się generalny remont. - Po ponad półtora roku przerwy wracamy do miejsca, w którym czujemy się najlepiej, do naszego domu. Hala jest po generalnym remoncie, gotowa do organizacji imprez masowych, więc liczę, że naszych fanów nie zabraknie na trybunach - mówił przed meczem Cezary Trybański.
Pojedynek Legii z beniaminkiem wyrównany był jedynie do stanu 5:9 dla przyjezdnych. Od tego momentu piąty bieg włączyli podopieczni trenera Michała Spychały, którzy zdominowali przeciwnika w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Opiekun gospodarzy mocno rotował składem, dając szansę wszystkim zawodnikom w kadrze.
Świetny mecz w szeregach gospodarzy zagrał Michał Aleksandrowicz czy Adam Linowski, który bliski był zanotowania double-double. Bardzo dobrze w sobotnim meczu spisali się rezerwowi Legii, na czele właśnie z Linowskim, Grzegorzem Malewskim czy Tomaszem Andrzejewskim.
W zespole z Kłodzka na wyróżnienie zasłużył jedynie Tomasz Stępień, który wziął ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Pozostali zawodnicy beniaminka powinni dać z siebie zdecydowanie więcej.
Koszykarze Legii sobotnim meczem udowodnili, iż na swoim parkiecie będą piekielnie groźni. Na dodatek większość spotkań w drugiej rundzie rozgrywek podopieczni Michała Spychały rozegrają przed własną publicznością. Jedynym problemem Legii jest na chwilę obecną świetna dyspozycja obu drużyn z Podkarpacia.
Legia Warszawa - Zetkama Doral Nysa Kłodzko 84:51 (20:12, 22:10, 25:13, 17:16)
Legia: Aleksandrowicz 16, Linowski 15, Andrzejewski 13, Malewski 11, M. Wilczek 11, Kosiński 7, Parzych 5, Szumełda-Krzycki 4, Bierwagen 2, Paszkiewicz 0, Ł. Wilczek 0, Trybański 0.
Nysa: Stępień 20, Bartkowiak 8, Wojciechowski 8, Bluma 4, Weiss 4, Lipiński 3, Malona 2, Płatek 2, Czajkowski 0, Kowalski 0.