- Chciałbym tu zostać do końca kariery, ale liczę się z tym, że już od następnego meczu mogę stracić miejsce na parkiecie. NBA to także polityka i strategia - o grze decyduje nie tylko poziom sportowy. Odstawienie na bok będzie bolesne, ale ta liga taka jest. Pewne jest, że w ostatnich meczach obniżyłem loty - być może ze względu na przeziębienie. Ciekawe, co będzie, jak wyląduję na ławce - powiedział Gortat w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Jedyny polski koszykarz w NBA od 20 spotkań spędza regularnie kilka minut na parkiecie. Czy przywykł już do atmosfery najlepszej ligi świata? - - Szczerze powiem, że jest dziwnie. Od kilku spotkań nie czuję już podniecenia związanego z grą. Dotyczy to szczególnie spotkań ze słabszymi drużynami - wchodzę na parkiet, ale nie mam dodatkowego zastrzyku adrenaliny. Szkoda, brakuje mi tego, to mi pomagało. Inaczej jest oczywiście w meczach z potentatami pokroju San Antonio Spurs, kiedy trzeba być przygotowanym na pilnowanie Tima Duncana - przyznał.