- Chcę pogratulować moim koszykarzom charakteru. Ciężko było nam się podnieść po tym, co się działo w Sopocie, ale mimo wszystko udało się. Zrobiliśmy to, co zamierzaliśmy, a zawodnicy pokazali charakter - tymi słowami Jarosław Krysiewicz podsumował zwycięstwo Polfarmexu Kutno nad PGE Turowem Zgorzelec. Jednym z koszykarzy, co do których formy trener Krysiewicz mógł być usatysfakcjonowany, był Jarosław Zyskowski.
- Bardzo mocno cieszymy się z tego zwycięstwa, tym bardziej, że byliśmy w stanie zagrać skuteczne spotkanie po tym, jak zaprezentowaliśmy się bardzo słabo w Sopocie. Właściwie przeciwko Treflowi to były nasze najgorsze zawody w sezonie, ale w Zgorzelcu wypadliśmy zdecydowanie lepiej - powiedział wspomniany skrzydłowy Polfarmexu.
Zyskowski rzucił 12 punktów w ciągu 27 minut spędzonych na parkiecie. Trafił 4/9 ze swoich rzutów z gry, a co ciekawe całą swoją zdobycz zgromadził rzutami zza łuku. Zebrał również trzy piłki z tablic.
Kutnianie przystępowali do starcia w przygranicznym mieście w niezbyt dobrych humorach. Przegrali trzy kolejne spotkania i tym samym faworytem meczu byli zgorzelczanie. Ostatecznie jednak wygrali 70:68, a o ich zwycięstwie przesądziła trzecia kwarta. Przyjezdni wypracowali sobie w niej siedem oczek przewagi, co jak na tak wyrównane spotkanie, okazało się kluczowe.
- Trzeba też przyznać, że mieliśmy trochę szczęścia. Popełniliśmy bowiem aż 21 strat, a to zdecydowanie za dużo. Na szczęście udało nam się wygrać, bo bardzo skutecznie zagraliśmy pod koszem. Zebraliśmy aż o 20 piłek z tablic więcej, niż gospodarze i to z pewnością był nasz atut w tym meczu - dodał Zyskowski.
Legitymując się bilansem 7-4, Polfarmex zajmuje 7. miejsce w Tauron Basket Lidze.